Dzisiaj w liturgii Męki Pańskiej czytamy Janowy opis Męki Pańskiej. Pozwólcie, że zaproponuję, byśmy w naszym rozważaniu zatrzymali się na dwóch ostatnich słowach wypowiedzianych przez Jezusa na krzyżu w godzinie śmierci: „Pragnę” (J 19,28) i „Dokonało się!” (J 19,30). Te dwa słowa stanowią rzeczywisty testament Jezusa z krzyża dla nas.

Jezusowe „pragnę” jak najbardziej jest wyrazem dosłownego, fizycznego pragnienia. Godziny cierpienia, tortur, męki. Tak też to słowo rozumieją stojący pod krzyżem, podając Jezusowi na hyzopie gąbkę nasączoną octem, który ma przynieść orzeźwienie. Ale Jan ewangelista łączy Jezusowe „pragnę” z krzyża z innym pragnieniem wypowiedzianym przez Jezusa przy studni niedaleko Sychar, przy której spotkał Samarytankę: „Daj Mi pić” (4,7). Samarytanka sądziła, że Jezusowi chodzi o wodę ze studni, gdy tymczasem odkrywa, iż to ona stanęła wobec Tego, który jest „źródłem wody żywej” (4,10), „tryskającej ku życiu wiecznemu” (4,14). Jezus pragnie, by nie tylko Samarytanka, ale każdy wierzący w Niego, przyszedł do Niego i zaczerpnął tej wody. Takie pragnienie wyraził w Święto Namiotów, kiedy wołał: „Jeśli ktoś jest spragniony, a wierzy we Mnie, niech przyjdzie do Mnie i pije” (7,37). Jan ewangelista doda, że Jezus „powiedział to o Duchu, którego mieli otrzymać wierzący w Niego”, a który to „nie został jeszcze dany, ponieważ Jezus nie został jeszcze uwielbiony” (7,39). Ta godzina uwielbienia wypełnia się w godzinie śmierci, na którą Piłat skazał Jezusa w samo południe, „około godziny szóstej” według kalkulacji tamtego czasu (19,14) – o tej samej „godzinie szóstej”, w której Jezus powiedział pierwszy raz swoje „pragnę” wobec Samarytanki (4,6). Gdy Samarytanka odeszła do Sychar, Jezus objawił swoim uczniom, w jaki sposób zaspokaja swoje pragnienia, swój głód: „Moim pokarmem jest pełnić wolę Tego, który Mnie posłał i wykonać Jego dzieło” (4,34). Jezus potwierdził to w modlitwie w Ogrodzie Oliwnym, tuż przed pojmaniem: „Nie moja wola, ale Twoja wola niech się stanie” (Łk 22,42). Wolą Boga jest zbawienie świata, o czym Jezus mówił Nikodemowi: „Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, lecz po to, by świat został przez Niego zbawiony” (3,17).

Jezus zbawia świat, zbawia człowieka przez miłość, miłość ukrzyżowaną. Jan ewangelista zaczyna swoje opowiadanie o męce Jezusa od zdania, które powraca w ostatni słowie Jezusa z krzyża. „Jezus, wiedząc, że nadeszła godzina Jego, by przeszedł z tego świata do Ojca, umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował” (13,1). Owo „do końca” staje się w godzinie śmierci na krzyżu, kiedy Jezus mówi: „Dokonało się!” (19,30). W języku greckim to ostatnie słowo Jezusa brzmi: teteleustai, i zawiera w sobie ten sam źródłosłów, który słyszymy w okoliczniku czasu „do końca” (gr. eis telos) w 13,1. Oto w ofierze krzyża, w śmierci Jezusa, miłość Boga do człowieka osiąga swoje wypełnienie, swój kres. Już bardziej nie można kochać. Już inaczej Bóg nie może objawić swojej miłości do człowieka. To jest miłość Boga, która w śmierci Jezusa staje się solidarna z każdym człowiekiem. Autor Listu do Hebrajczyków napisze później: „Nie takiego bowiem mamy arcykapłana, który by nie mógł współczuć naszym słabościom, lecz poddanego próbie pod każdym względem podobnie jak my – z wyjątkiem grzechu” (4,15). To jest miłość Boga. „Bóg okazuje nam swoją miłość właśnie przez to, że Chrystus umarł za nas, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami” (Rdz 5,8).

Panu Bogu nie chodzi tylko o demonstrację swojej miłości do nas. W czwartej pieśni o Słudze Pańskim, przewidzianej na dzisiejszą liturgię Wielkiego Piątku (I czytanie), czytamy, że „w Jego ranach jest nasze uzdrowienie” (Iz 53,5). W ranach Jezusa, przez Jego śmierć, jesteśmy przywróceni do miłości, jesteśmy uzdolnieni do miłości. Bezwarunkowa miłość Jezusa przywraca nas do relacji z Bogiem i otwiera nas na relację z drugim człowiekiem. „Bóg grzechem uczynił Tego, który nie znał grzechu” (2 Kor 5,21), aby objawiła się Miłość większa od ludzkiej słabości, potężniejsza od śmierci, obdarowująca życiem, które nie lęka się ofiarować siebie drugiemu „w miłości bez końca”.

Testament Jezusa z krzyża dla nas, dla mnie. Jak na niego odpowiem? Jak będę nim żył? Jakie jest moje „pragnę”? Jaka jest miara mojego „umiłowania” Boga i drugiego człowieka? Prośmy Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego Pana, by naszym „pragnieniem” było „umiłowania do końca”.