Nierzadko mówimy, że „uczymy się na błędach”. Czasami dodajemy: „na cudzych błędach”. W takim kluczu moglibyśmy odczytać dzisiejszą Ewangelię. Oto Jezus wypowiada „biada” mieszkańcom galilejskich miast Korozain, Betsaidy i Kafarnaum, dlatego że niczego nie nauczyły się z lekcji przeszłości, jaką była Boża kara, która spadła na mieszkańców pogańskich miast Tyru i Sydonu oraz Sodomy. Tyr i Sydon leżały na wybrzeżu Morza Śródziemnego na północ od Izraela. W Stary Testamencie były synonimem pychy, uzurpując sobie potęgę i władzę przewyższającą Boga (por. Iz 23; Ez 26–28). Sodoma natomiast była przysłowiowym miejsce zepsucia moralnego (por. Rdz 19). Podczas Bożego sądu na końcu czasu te pogańskie miasta zostaną lżej potraktowane niż wspomniane trzy miasta Galilei (Mt 11,22.24). Powód jest jeden: gdyby to pośród nich Jezus żył, nauczał i czynił cuda, tak jak było to udziałem mieszkańców Galilei, dawno by się nawróciły i przetrwałyby do dzisiaj.

Dzisiejsza Ewangelia nie przynależy tylko do przeszłości. Słuchając dzisiaj Jezusowe „biada” nad Korozain, Betsaidą i Kafarnaum, jesteśmy zaproszeni, by uczyć się na błędach ich mieszkańców. Jakie to błędy? Mimo że mogli osobiście zobaczyć, usłyszeć i dotknąć Jezusa, nie zmienili swojego życia i nie nawrócili się. Jezus krytykuje mieszkańców tych miast nie tyle za to, że nie uwierzyli w cuda, co raczej za to, że nie skorzystali z okazji, by przemyśleć własne wybory i zmienić styl życia. W tym zawiera się lekcja dla nas. Jezus jest obecny pośród nas – doświadczamy Go w Eucharystii i innych sakramentach, w słowie Bożym oraz we wspólnocie Kościoła. Możemy Jezusa wręcz dotknąć, a mimo to nie uwierzyć i nie nawrócić się. Stąd też i słowo „biada” dla nas. Jezus jest o nas zatroskany, pragnie nas przestrzec, byśmy nie kroczyli drogą zatracenia, zaślepieni złudzeniami i zatwardziali. Jezus chce otworzyć nam oczy i skłonić nas do nawrócenia. Byśmy rzeczywiście uczyli się na błędach innych… ale pewnie też i na swoich własnych.