Modlitwa zawierzenia na te dni

Jezus na krzyżu składa ofiarę miłości. Tej ofierze towarzyszy modlitwa zawierzenia, w której Jezus z całą świadomością oddaje swoje życie. W godzinie śmierci modli się słowami Ps 33. Wypowiada z tego psalmu jeden werset – w. 6, ale w istocie przywołuje w ten sposób cały ten psalm, który pobożni Żydzi odmawiali w ramach modlitwy wieczornej. Psalm zapisuje dramat niewinnie cierpiącego, prześladowanego, który zawierza się Bogu:

„W ręce Twoje powierzam ducha mego.
Ty mnie wybawiłeś, Panie, wierny Boże” (w. 6).

Modlitwa zawierzenia, ufności, pewności. Dalej w tym psalmie w w. 16 padają słowa:

 „Ja zaś pokładam ufność w Tobie, Panie,
w Twoim ręku są moje losy” – dosłownie: moje życie.

„Ojcze, w Twoje ręce oddaję ducha mojego”. Jezus dodaje do tej modlitwy psalmisty słowo „Ojcze”. Chodzi dokładniej o zwrot Abba – tatusiu, kochany ojcze. Jest to charakterystyczne dla Jezusa czułe określenie Boga. Jezus zwraca się do Ojca tym pełnym zaufania, a zarazem pełnym czułości wezwaniem. Jego Ojciec jest Ojcem miłosiernym, Ojcem kochającym. Ojcem, który bierze umierającego Syna w swoje ramiona i czule tuli Go do siebie.

Jezus powierza – zawierza siebie Ojcu. Co to znaczy „powierzyć”? Jesteśmy w przestrzeni  języka handlowego, bankowego. Powierzamy coś bankowi, jakiś depozyt, pieniądze, by to pomnożyć i odebrać większe, powiększone. Jezus powierza się swemu Ojcu, świadom, że Ojciec dopełni swojej miłości wobec Niego. Że w tej miłości nie tylko uratuje Jego życie, ale że je pomnoży, pobłogosławi.

W godzinie śmierci na krzyżu słowa Jezusa brzmią jako swoisty sprzeciw wobec rzeczywistości męki i śmierci. Ale zarazem Jezus z całą ufnością wchodzi w to doświadczenie śmierci, bo widzi w nim Bożą dłoń, Boży palec, Boże prowadzenie. Krzyż odczytuje wewnątrz Bożego planu zbawienia, jako zamysł Bożej miłości wobec świata. To co wyznał Nikodemowi, teraz wypełnia się: „Bóg tak umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy kto w Niego wierzy, nie zginął, ale życie wieczne miał” (J 3,16).

I ręce, dłonie Boga. Jezus jest Synem na krzyżu. Jak dziecko, które szuka dłoni mamy, taty, kiedy dopada je lęk, strach, kiedy czuje się niepewnie, kiedy staje wobec nieznanego. „W Twoim ręku jest moje życie” (Ps 33,16). Dłonie, które czule dotykają, ramiona, które delikatnie obejmują. Ręce, które podtrzymują, przygarniają do siebie.

Mając 12 lat, Jezus zagubił się w świątyni. „Czemuście mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?” (Łk 2,49). Te słowa brzmiały nie jak wyrzut, pretensja do Maryi i Józefa – z perspektywy krzyża brzmiały jak proroctwo. W godzinie krzyża Jezus „jest w tym, co należy do Ojca”. Jest zanurzony w miłości Ojca. I tę miłość Ojca do świata objawia wszystkim.

Słowo Jezusa wypowiedziane w godzinie śmierci nie tylko objawia Jego uczucia wobec Ojca, ale też pozostaje dla nas jakby testamentem. Dzisiejsza Ewangelia zaprasza nas, byśmy to słowo z krzyża: „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego” – uczynili swoim. „Kto by chciał Mi służyć, niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa” (J 12,26). Tak jak Jezus być w rękach Boga Ojca, zawierzyć się miłosiernym dłoniom Boga.

Dlaczego jest to dla nas trudne? Różne powody. Pozwolę sobie wskazać dwa. Jednym jest lęk przed utratą kontroli. Nie chodzi tylko o moment śmierci. Wiele razy przeżywamy w życiu obawę, że zawładnie nami coś, co nie pozwoli nam panować nad sobą. Chociażby w chorobie – zależność od innych, niesamodzielność. Chcielibyśmy móc wszystko zrobić sami, pozostać niezależni, bez konieczności bycia wdzięcznym. Jezus objawia swoje zawierzenie Ojcu. W godzinie lęku woła do Ojca, wychodzi poza siebie. Woła i prosi Ojca. Nie bójmy się prosić, mówić również o swoim lęku. Jak Jezus do Boga Ojca.

I druga trudność: uwielbiać Boga w godzinie próby, cierpienia, trudności. My chcielibyśmy wszystko zrozumieć, wytłumaczyć, zracjonalizować. Chcielibyśmy również adekwatnej reakcji Boga na dotykające nas zło – ukarania, sprawiedliwości. Jezus pokazuje nam inną drogą: drogę zwierzenia się Bożej miłości. Modlić się jak Jezus. Prosić, by przenikał nas Jego duch zaufania i zażyłej relacji z Ojcem. Prosić, by Bóg był uwielbiony w tej naszej sytuacji. By w tym, co jest złe, trudne, wrogie, objawiła się Boża miłość.

„Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego”. Te słowa Jezusa są również wieczorną modlitwą Kościoła w ramach tzw. komplety. Patrząc wokół nas, możemy odnieść wrażenie, że ta godzina wieczorna, kiedy to „mrok ogarnia całą ziemię”, dotyka nas w każdej godzinie tych dni. Jezus pozostawił nam swoją modlitwę. Modlitwę, która jest wyrazem zawierzenia Bogu, oddania siebie z ufnością Jego miłości. Modlitwę, która czyni nasze życiem świadomym tego, że Bóg nas pragnie, nas kocha, nam towarzyszy, że jest naszym Ojcem.