Dzisiejsza Ewangelia przynosi dwie wiadomości: dobrą i złą. Zła wiadomość brzmi: Jezusa można zgubić. Ale jest też dobra wiadomość: zagubionego Jezusa można na nowo odnaleźć. W tej historii o dwunastoletnim Jezusie w świątyni Maryja i Józef jawią się ewangelicznym wzorem szukania Jezusa (J. Kudasiewicz, Matka Odkupiciela, s. 121).

Dlaczego można Jezusa zgubić? Powody mogą być różne. Doświadczenie Maryi i Józefa pokazuje, że można Go zgubić przez przyzwyczajenie i rutynę. W czasie pielgrzymek na święto Paschy szło się w większych grupach krewnych i znajomych z tej samej miejscowości. Nie było dziwne, że dzieci odłączały się od rodziców i szły z krewnymi czy z sąsiadami. Przekonanie Maryi i Józefa, że Jezus musi być w taborze pielgrzymkowym (w. 44), wynikało z przyzwyczajenia, że tak zawsze było. Utarty schemat, rytuał pielgrzymki. Można zgubić Jezusa także dzisiaj, będąc przywiązanym do takich czy innych rytuałów, form pobożności, formułek modlitewnych. Można nawet być przekonanym, że jest się pobożnym, ale stracić kontakt z żywym Jezusem.

Nasza rutyna może pójść w innym kierunku – stopniowego przyzwyczajania się, że Jezusa nie ma i że ta sytuacja jest dobra. To oczywiście nie było doświadczeniem Maryi i Józefa. Ale patrząc na ich bezowocne szukanie Jezusa wśród ludzi (w. 45), nie sposób nie zauważyć, że szczególnie młodzi ludzi gubią Jezusa, gdy nie znajdują Go wśród tych, z którymi żyją (rodzice, krewni), czy u tych, którzy niejako z definicji winni podprowadzać do Jezusa (księża). W ich postawie wiary też mogą dostrzec sformalizowanie, rytualizm, obłudę, by nie tylko uznać, że tam Jezusa nie znajdą, ale by stwierdzić, że nie będą szukać, bo tak nie chcą żyć.

Dla młodych ludzi zagubienie Jezusa, przynajmniej w początkowej fazie, jest bardzo bolesnym doświadczeniem. Ich przeżycia są bliskie „bólowi serca”, który towarzyszył Maryi i Józefowi, gdy odkryli, że nie ma z nimi Jezusa. Bez Jezusa nie tylko Maryi było źle. Gdy człowiek boleje z powodu utraty Jezusa, gdy nie czuje się dobrze bez Jezusa, gdy odczuwa potrzebę spotkania z Nim, jest olbrzymia szansa odnalezienia Jezusa.

Jak wyglądało szukanie Maryi i Józefa? Z ich szukania możemy wyciągnąć dla siebie dwie podpowiedzi. Po pierwsze, „szukali Go między krewnymi i znajomymi” (w. 45). Jezusa można znaleźć wśród ludzi i przez ludzi. Taka jest logika Ewangelii. To ludzie, którzy spotkali Jezusa, doświadczyli Jego mocy, uwierzyli w Niego, przyprowadzają innych do Jezusa. Tak było z Andrzejem, który znalazłszy Jezusa, prowadzi do Niego swego brata Piotra (J 1,41-42), Podobnie było z Filipem, którzy przyprowadził do Jezusa Natanaela, swego przyjaciela (J 1,45). Jeśli zagubiliśmy Jezusa, potrzeba nam szukać Go wśród tych, którzy żyją z Jezusem, są w przyjaźni z Nim, mają osobiste doświadczenie Jego miłości. A zarazem, odwracając tę sytuację, zobaczcie, jak wielkie powołanie stoi przed nami, by dzielić się z innymi naszym doświadczeniem spotkania z Jezusem, podprowadzając ich w ten sposób do Niego.

Po drugie, „odnaleźli Go w świątyni” (w. 46). Można to zdanie odczytać na dwa sposoby w kontekście szukania Jezusa. Świątynia jako naturalne miejsce poszukiwania i znajdywania Jezusa. Świątynia szeroko rozumiana – począwszy od Słowa Bożego, przez modlitwę, sakramenty, po samą przestrzeń świątyni, nie tylko z jej ciszą, pokojem, odpoczynkiem, ale jeszcze bardziej z Tym, który jest źródłem tego pokoju, wytchnienia i uciszenia serca – z Jezusem obecnym w Eucharystii. Jakość „świątyni” zależy w znacznym stopniu od czynnika ludzkiego, ale to ostatecznie Jezus mówi, czyni, uzdrawia, błogosławi.

Dla Maryi i Józefa świątynia jerozolimska ma jednak jeszcze inne znaczenie. To tam bowiem zagubili Jezusa. To tam widzieli Go ostatni raz. Można zatem wnioskować, że pragnąc odnaleźć zagubionego Jezusa, trzeba powrócić do tego miejsca, w którym ostatni raz miało się z Nim kontakt, miało się Jego doświadczenie. Ten powrót będzie w istocie powrotem do siebie, do swego serca, które niesie w sobie pamięć Jezusa.

Jest jeszcze jedna dobra wiadomość w dzisiejszej Ewangelii: ona jest wciąż pisana dalej przez nasze życie, w którym szukamy i znajdujemy Jezusa.