Kto jest odpowiedzialny za Kościół?

Po przeczytaniu dzisiejszej Ewangelii można by sądzić, że odpowiedź na postawione w tytule pytanie jest oczywista. Bohaterem przypowieści jest bowiem ktoś w rodzaju majordomusa, który nie tylko organizuje pracę całej służby w domu, ale również jest odpowiedzialny za jej odpowiednie wynagrodzenie, co jest sygnalizowane przez wzmiankę o rozdzielaniu im żywności w formie zapłaty (w. 42). Czy jednak Panu Jezusowi chodzi tylko przełożonych, liderów, przywódców świeckich i duchownych w naszych wspólnotach kościelnych?

Kluczową zatem sprawą dla interpretacji przypowieści jest ustalenie jej adresatów. Mimo że odbiorcami przypowieści są uczniowie Jezusa (ww. 40-41), to nie można wykluczyć, iż Jezus przez skontrastowanie dwóch odmiennych postaw sługi krytykuje współczesnych sobie przywódców religijnych Izraela. Faryzeusze, uczeni w Piśmie, kapłani i inni liderzy Izraela zawiedli Boga, sprzeniewierzając się zadaniu troski o wybrany przez Boga lud. To oni przestali oczekiwać interwencji Boga w momencie, w którym Chrystus-Pan rzeczywiście do nich przyszedł.

W przypowieści zauważa się jednak kilka elementów, które sytuują opowiadaną historię w perspektywie przyszłego powrotu Chrystusa-Pana. Niespodziewany dzień i nieznana godzina powrotu pana (w. 40) w innych zapowiedziach Jezusa odnosi się już bezpośrednio do Jego osoby (por. Mt 24,36; 25,13; Łk 21,36). Ten kontekst oczekiwania na powrót Chrystusa sprawia, iż w obrazie sługi ustanowionego nad służbą należałoby widzieć przełożonych wspólnot chrześcijańskich, którzy otrzymali od Pana zadanie troski o wiernych. „Wydawanie im żywności we właściwym czasie” (w. 45) odnosi się metaforycznie do głoszenie słowa Bożego (por. różne rodzaje pożywienia jako metaforę słowa Bożego w Iz 55,1-3). Ta posługa Ewangelii winna być podejmowana bez szukania własnych korzyści i nadużywania swojej władzy (zaprzeczenie tego w obrazie sługi, który bije współsługi). Wierność głoszonemu słowu powinna się przekładać na styl życia, który włącza we wspólnotę z Chrystusem, a nie jej się sprzeciwia albo ją niszczy (zaprzeczenie tego w postawie sługi, który ucztuje z pijakami). Jakakolwiek posługa w Kościele, nawet przyjmująca kształt urzędu, nie może odciągać od osób, dla których jest podejmowana, winna być służbą wobec nich, a nie pretekstem do wywyższania się i oczekiwania honorów.

Kiedy jednak odczytujemy tę przypowieść w odniesieniu do wspólnoty Kościoła, to zauważmy, iż w ostatnim zdaniu podsumowującym przypowieść Jezus wskazuje na proporcję zachodzącą między udzieloną łaską a stawianym wymaganiem: „Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie, a komu wiele powierzono, tym więcej od niego żądać się będzie” (w. 48). To powiedzenie stanowi zatem rodzaj ostrzeżenia dla wszystkich uczniów Chrystusa, by w sposób wierny i roztropny, czynny i zaangażowany oczekiwali powrotu Pana. Stopień ich odpowiedzialności wobec Chrystusa jest jednak zróżnicowany ze względu na powierzone im zadania. Stąd odpowiedzialność osób stojących na czele wspólnot jest większa niż w przypadku innych członków wspólnoty. Nikt jednak nie został wykluczony ze wspólnoty obdarowanych zadaniem służby Chrystusowi w świecie oraz posługiwania Mu w siostrach i braciach. Wprawdzie do końca pozostanie tajemnicą, kto ile otrzymał, ale każdy jest wezwany do rozpoznania woli Jezusa wobec siebie w tym miejscu i czasie, które zostały mu powierzone.

Wracając do tytułowego pytania, istnieje niebezpieczeństwo „klerykalnej” interpretacji tej przypowieści. Tyle że będzie ona wypadkową sklerykalizowanego myślenia, które zakłada, że o wspólnocie Kościoła stanowią ci, którzy na mocy święceń mają określoną władzę w Kościele. Nie bójmy się myśleć nie-klerykalnie o Kościele w Kościele. Każdy z nas ma swoją podmiotowość w Kościele na mocy chrztu. I na pewno nie sprowadza się ona tylko i wyłącznie do odpowiedzialności za utrzymanie Kościoła.