Lekcja czytania „chwili obecnej”

W centrum dzisiejszej Ewangelii znajduje się zdanie: „Obłudnicy, umiecie rozpoznawać wygląd ziemi i nieba, a jakże chwili obecnej nie rozpoznajcie?” (w. 57). Co Jezus ma na myśli, mówiąc o „chwili obecnej”, dopowiada w następnym zdaniu o potrzebie „rozróżniania tego, co jest słuszne” (w. 57). Dwa obrazy: ten poprzedzający, o umiejętności przewidywania pogody (ww. 54-55), i ten następujący, o właściwym zachowaniu w sporze sądowym (ww. 58-59), przynoszą praktyczną podpowiedź odnośnie do umiejętności rozeznawania w życiu, a może jeszcze bardziej – uczenia się tej umiejętności.

Po pierwsze, punktem wyjścia do rozeznawania jest wrażliwość na to, co wokół nas się dzieje, zainteresowanie się tym i spojrzenie w głąb tego, co jest naszym udziałem. Jezus mówi o obserwacji nieba, bez której nie sposób prognozować pogody. Pytanie może banalne, ale kiedy ostatni raz patrzyliśmy na niebo, przyglądaliśmy się kształtowi chmur, w ogóle ponieśliśmy głowę w górę. Nie chodzi oczywiście o to, byśmy nagle stali się meteorologami, ale o naszą uważność, spostrzegawczość, zainteresowanie światem. Bez tego trudno szukać przesłanek dla podjęcia decyzji. Jeśli żyjemy na powierzchni życia, do tego w pośpiechu, może też wciśnięci w trybiki codzienności, w której chodzi o przetrwanie albo zaliczenie kolejnego dnia (nie tylko w pracy), wówczas trudno o wejście na drogę rozeznawania, bo po prostu nie mamy żadnych przesłanek do takiego myślenia. A każdego dnia mają miejsce zdarzenia, dzieją się rzeczy, pojawiają się osoby, przez które Pan Bóg mówi i zaprasza nas do odczytania tego, co tu i teraz jest Jego wolą.

Po drugie, rozeznawanie wiąże się z interpretowaniem tego, co stanowi o chwili obecnej. Obraz obserwacji nieba jest wielce pouczający. Ile razy bowiem patrząc w niebo, jesteśmy zafascynowani kształtem chmur, ciekawi ich nazwy, zaintrygowani procesem ich powstania, ale też pytający o pogodę, jaką zwiastują. Taka wiedza nie jest nam wlana, ale wymaga zdobycia i to nie tylko na poziomie teorii (przez książki, internet, lektury, studia), ale też praktyki (obserwowanie, weryfikowanie zaobserwowanych zjawisk, nabywanie doświadczenia w prognozowaniu). Gdy z tej perspektywy spojrzymy na chwilę obecną w naszym życiu, to jej odczytywanie zaczyna się w… przeszłości. Uczymy się rozeznawać przez obserwowanie siebie, odczytywanie i nazywanie swoich uczuć, uświadamianie sobie pewnych uwarunkowań swoich decyzji i wyborów, przyznawanie się do swoich błędów i porażek, ale też odwołanie się do wcześniejszych doświadczeń z radzeniem sobie w danej sytuacji. Starożytni mówili, że historia jest nauczycielką życia. W rozeznawaniu chwili obecnej potrzeba uczenia się z własnej historii życia.

Po trzecie, chwila obecna wymaga spojrzenia w przyszłość. Tu nie ma sprzeczności z tym, co zostało powiedziane wcześniej. Rozeznawanie chwili obecnej nie jest bowiem wyizolowanym punktem czasowym na linii naszego życia, lecz pozostaje w ciągłości z naszą przeszłością, mając wpływ na naszą przyszłość. I tego uczy nas Jezus w tej krótkiej przypowieści o sporze sądowym, pewnie o dług, jak można sądzić z ostatniego zdania o „zwróceniu ostatniego pieniądza” (w. 59). Co jednak jest ważne? Dług musi zostać spłacony, tyle że od teraz podjętego działania dłużnika na rzecz ugody z wierzycielem zależy, czy dłużnikowi uda się uniknąć groźby sądu, wyroku i więzienia. Ten obraz sądu i kary uświadamia nam, że w rozeznawaniu chwili obecnej warto spojrzeć w przyszłość i zadać sobie pytanie o możliwe konsekwencje takich a nie innych wyborów. Jezus też podpowiada nam, iż nie można odkładać pewnych decyzji i wyborów, gdyż chwila obecna nie trwa wiecznie. Nie zawsze będziemy mieli też pewność co do podejmowanej decyzji, ale czekanie na spokój serca w tym wypadku może spowodować, że nie zaczniemy w porę działać. Albo co gorsza, nigdy nie zdobędziemy się na działanie, bo wciąż będzie towarzyszył nam lęk.

I ostatnia myśl. Rozeznawanie chwili obecnej to nie wróżenie z fusów. Także dlatego, że w rozeznawaniu tego, co jest „słuszne” (w. 57), warto punktem odniesienia uczynić osobę Boga, Jego słowo i wolę. Tego uczy nas Jezus i to nie tylko w ogrodzie Getsemani, kiedy modli się: „Nie moja wola, ale Twoja niech się stanie!” (Łk 22,42). Myśląc o konkretnych sytuacjach ze swojego życia, próbujmy patrzeć na siebie oczyma Jezusa, szukajmy Jego słowa, które jest właśnie na tę chwilę, i prośmy, by w tym momencie naszego życia stawał się wola Boża. Tak przeżywając chwilę obecną, na pewno nie będziemy sami.