Skąd rodzi się modlitwa?

Dlaczego modlimy się? Kiedy modlimy się? Po co modlimy się? Odpowiedzi będą oczywiście różne: ponieważ takie mamy potrzeby duchowe (życiowe), gdyż czujemy się zobowiązani wobec Boga, bo widzimy w modlitwie wyraz naszej pobożności… Ten ostatni motyw kieruje uczniami Jezusa, z których jeden zwraca się do Niego z prośbą o „nauczenie ich modlić się, tak jak i Jan nauczył swoich uczniów” (w. 1). Skoro Jezus jest ich mistrzem, wówczas musi podjąć się tego zadania, gdyż taka jest rola nauczyciela wobec swoich uczniów. Jakby modlitwa była na pierwszym miejscu kwestią techniki czy też schematu działania.

Apostołowie widzą Jezusa trwającego nieustannie na modlitwie (w. 1), ale nie potrafią zrozumieć tego wydarzenia, nie dostrzegają źródła takiej postawy Jezusa. Jezus odpowiada na ich prośbę i uczy ich modlitwy, którą nazywamy Modlitwą Pańską (ww. 2-4). Po niej Jezus kontynuuje swoje nauczanie o modlitwie, szczególnie o modlitwie prośby (ww. 5-13). Jednakże całą naukę Jezusa o modlitwie można streścić w jednym słowie: „Ojcze” (w. 2). Pozwólcie, że przywołam tu fragment komentarza Innocenzo Gargano, włoskiego kameduły, do tego właśnie słowa (Lectio divina do Łk, IV, s. 201-2020.

„W rzeczywistości Jezus zamierzał przede wszystkim zaszczepić w sercach uczniów świadomość synostwa. Kto jest synem, jest nim we wszystkich przejawach życia, dlatego stale konfrontuje wszystkie swoje wybory z ojcem. Gdybyśmy my, chrześcijanie, zdołali właściwie przyjąć tę naukę, to powinniśmy dojść do przekonania, że właśnie zmartwychwstanie Jezusa, które otwarło drogę do powszechnego braterstwa – dzięki czemu nie jesteśmy już obcymi ani przybyszami i wędrowcami, ale współobywatelami świętych i członkami rodziny Boga (por. Ef 2,19) – jest wiecznym źródłem naszej modlitwy, Postawa, fundament wszelkiej modlitwy chrześcijańskiej tkwi w tym, że jesteśmy dziećmi. Wszystko, co mówimy i co czynimy, wychodzi z tej nowej rzeczywistości bycia dziećmi.

Ewangelista Jan powie, że Syn jest taki, ponieważ jest nieustannie zwrócony ku Ojcu, w nieprzerwanym dawaniu i braniu, znajdującym wyraz jako trwały dialog miłości.

Sam oddech Syna jest modlitwą, ponieważ jest to oddech otrzymany od Ojca; oddech, który jest niczym innym, jak tylko obecnością życia Ojca, odnawiającego się nieustannie w Jego wnętrzu”.

Modlitwa rodzi się z ojcostwa Boga, z naszego czucia się dziećmi Boga, z naszej więzi jako dzieci z Bogiem Ojcem. Tak jak można modlić się samym imieniem „Jezus”, tak nasza Modlitwa Pańska może zaczynać się i kończyć na tym jednym słowie: „Ojcze!”. W tym słowie wypowiadamy siebie jako dziecko, czujemy się dzieckiem, kochamy jak dziecko. Może właśnie to słowo: „Ojcze!”, będzie dzisiaj naszą modlitwą.