O potrzebie otwartości w modlitwie

Dzisiejsza Ewangelia jest bogata w treści. Jezus szczodrze sieje swoje słowo o modlitwie. Zwróćmy uwagę na jeden tylko aspekt modlitwy, jakim jest jej otwartość na drugiego człowieka.

Przedmiotem prośby, którą kieruje człowiek w środku noc do swego przyjaciela, są trzy chleby (w. 5). Ta potrzeba została wywołana przybyciem innego przyjaciela, który trafił do jego domu w nadziei otrzymania gościny (w. 6). Brak chleba w domu spowodował, że trzeba było znaleźć sposób na to, by gościna doszła do skutku. To zaspokojenie głodu przyjaciela stanowi treść prośby znajdującej się w centrum przypowieści. Prośba zatem nie buduje relacji tylko między dwoma przyjaciółmi (proszącym i proszonym), ale między trzema – tamci dwaj zostają połączeni potrzebą przyjaciela będącego w podróży, której trzeba wspólnie zaradzić.

Ten aspekt przypowieści sugeruje konieczność otworzenia naszej modlitwy na drugiego człowieka Modlitwa nie może zamknąć się w dwustronnej relacji: ja – Bóg. Rodzi to bowiem niebezpieczeństwo, że modlitwa będzie wówczas zamkniętym dialogiem, z którego są wykluczeni wszyscy inni. Pojawienie się drugiego, który prosi o pomoc, niekoniecznie będąc naszym przyjacielem, powinno być czynnikiem wyzwalającym modlitwę.

Nie chodzi jednak, by od razu zwrócić się z prośbą do Boga. Trzeba wpierw otworzyć się na prośbę drugiego, wysłuchać jej i podjąć konkretne działanie, które wyjdzie jej naprzeciw. Modlitwa nie może stanowić alibi dla obojętności wobec bliźniego, jego potrzeb, mimo że dysponuje się środkami, którymi można go wspomóc. Zanim bohater przypowieści pobiegł do swego przyjaciela z prośbą o trzy chleby, uczynił wszystko, by godnie przyjąć swego gościa pod swój dach. Podzielił się tym, co miał, dopiero wobec braku chleba poszedł szukać pomocy u przyjaciela. W sytuacji własnego ubóstwa, niemożności i bezradności w obliczu potrzeb drugiego człowieka nie pozostaje nic innego jak właśnie modlitwa – uboga i pokorna – skierowana do Boga, który pragnie zaradzić wszelkim naszym brakom.

I na koniec praktyczny wniosek. Zanim zaczniemy prosić Boga o pomoc dla jakiejś osoby, zastanówmy się, czy przypadkiem Pan Bóg nie chce się posłużyć nami, by pomóc tej osobie. Może bowiem się okazać, że Pan Bóg pragnie odpowiedzieć na naszą prośbę, posługując się naszymi rękoma.