Kiedy pytanie nie zasługuje na odpowiedź

Dzień wcześniej była Niedziela Palmowa. Po triumfalnym wjeździe do Jerozolimy Jezus wyrzuca ze świątyni kupców i bankierów. To spotyka się z reakcją władz żydowskich, które następnego dnia, w osobie arcykapłanów i starszych ludu, zadają Jezusowi dwa pytania: „Jakim prawem to czynisz? I kto Ci dał tę władzę?” (w. 23). Jezus odpowiada pytaniem: „Skąd pochodził chrzest Janowy: z nieba czy od ludzi?” (w. 25). Jeśli udzielą odpowiedzi na nie, również i On im odpowie (w. 24). Ponieważ z ich strony pada odpowiedź: „Nie wiemy”, Jezus jest zwolniony z odpowiedzi: „Zatem i Ja wam nie powiem, jakim prawem to czynię” (w. 27).

Pytanie za pytanie. Na uchylenie się od odpowiedzi odmowa odpowiedzi. Kiedy nasze pytania nie mają szansy doczekać się odpowiedzi?

Jezus na pytanie odpowiada pytaniem. Jeśli zatem stawiamy pytania i chcemy uzyskać na nie odpowiedź, sami musimy być gotowi na pytania, które niekoniecznie będą odpowiadały temu, czego spodziewamy się w odpowiedzi. Inaczej okaże się, że oczekujemy odpowiedzi nam wygodnej, a nie poznania prawdy. Stawienie pytania nie ma sensu, jeśli z góry wyklucza się niewygodne odpowiedzi.

Postawienie pytania znaczy, że jesteśmy gotowi do zmiany swego myślenia, patrzenia, oceniania. Pytanie zakłada odpowiedź, a to oznacza wejście w dialog. Rozmowa niekoniecznie musi pójść po naszej myśli. Może się okazać, że konfrontacji z inną osobą uświadomi nam potrzebę korekty naszego myślenia. Poznanie prawdy dokonuje się przez zakwestionowanie siebie. Tymczasem my, naszymi pytaniami, wolimy kwestionować wszystko i wszystkich, tylko nie siebie.

Poznanie odpowiedzi wymaga również gotowości do słuchania. Nie chodzi tylko o czynność słuchania. Bardziej jeszcze o stworzenia miejsca dla drugiego, o życzliwe spojrzenie na niego, o przyjęcie go bez żadnych warunków wstępnych. Raczej jesteśmy przyzwyczajeni do stawiania pytań, bo w ten sposób chcemy kontrolować innych. Są pytania, które w ogóle nie są zorientowane na poznanie prawdy, lecz służą tylko zdominowaniu drugiego, zmanipulowaniu nim, wykorzystaniu go, wypróbowaniu, czy co gorsze, pochwyceniu go na słowie.

Milczenie Boga wobec naszych pytań nie jest wcale brakiem odpowiedzi. Milczenie jako „odwrócone słowo”, które staje się pytaniem Boga skierowanym do nas. A może nawet i formą oskarżenia, że nie chcemy prawdy, nie chcemy zakwestionować siebie, nie chcemy dialogu z Innym. Bo mamy swoją prawdę, i my decydujemy o tym, co jest prawdą, a tym samym zamykamy się na dialog.

Dzisiejsza Ewangelia jest jak lustro, w którym możemy zobaczyć nas samych stawiających pytania. Pytanie tylko, czy zasługują one na odpowiedź.

Kategorie: Adwent