Nasze życie wpisane w rodowód Jezusa

Z dniem 17 grudnia wchodzimy każdego roku w czas bezpośredniego przygotowania do Bożego Narodzenia. W tej swoistej oktawie poprzedzającej tę uroczystość będziemy czytali fragmenty Ewangelii opowiadające o wydarzeniach prowadzących do nocy betlejemskiej. Zaczynamy od genealogii Jezusa otwierającej Ewangelię Mateusza. Dla nas wydaje się to być tekst mało interesujący, raczej monotonny w swojej formie i ubogi w treści. Kiedy jednak uświadomimy sobie, że i w naszym czasie nie brak ludzi, którzy zajmują się odtwarzaniem drzewa genealogicznego swojej rodziny, wówczas może spojrzymy łaskawszym okiem na dzisiejszą genealogię Jezusa. Bo w istocie nie jest tylko rodowód Jezusa – my wszyscy ochrzczeni w imię Jezusa jesteśmy Jego siostrami i braćmi, mamy jednego Ojca w niebie, a tym samym wpisujemy się w genealogię Jezusa, odnajdując w niej zapis swojej historii życia. W jakim sensie „swojej historii”?

Pewną podpowiedź daje już sam tytuł genealogii: „Rodowód Jezusa Chrystusa, syna Dawida, syna Abrahama” (w. 1) Każde słowa ma tu swoje znaczenie. Dwa pierwsze słowa – biblos geneseōs – tłumaczą się dosłownie jako „księga początków”, przywodząc na myśl Księgę Rodzaju zaczynającą się od zdania: „Na początku Bóg stworzył”, ale też Ewangelię Janową, której pierwsze zdanie brzmi: „Na początku było Słowo”. W Księdze Rodzaju dwukrotnie pojawia się zwrot biblos geneseōs, najpierw w kontekście stworzenia świata (Rdz 2,4), a następnie przy pierwszej genealogii rodu ludzkiego (Rdz 5,1). Genealogia Jezusa Chrystusa jest „księgą początków” naszego życia, naszej historii zbawienia. Mimo że nie jesteśmy Żydami, to przez chrzest w Jezusie staliśmy się potomstwem Abrahama, jak dowodzi tego św. Paweł w Liście do Galatów (Ga 3,14.16). Nie jesteśmy zatem przypadkiem na ziemi, jako „obcy i przybysze” (por. Ef 2,19), ale od samego początku jesteśmy włączeni w historię Bożej miłości do świata. Ta miłość w punkcie wyjścia objawia się w stworzeniu świata, by później uobecnić się w błogosławieństwie dla Abrahama, w którym „dostąpią błogosławieństwa ludy całej ziemi” (Rdz 12,3), a ostatecznie wypełnić się w osobie Jezusa Chrystusa, w darze którego „Bóg tak umiłował świat” (J 3,16). Już samo nasze istnienie, pojawienie się na świecie jest wyrazem tej samej Bożej miłości, która dała początek światu w tym wymiarze materialnym i ludzkim. Nasze życie jest przedłużeniem sztafety ludzkich pokoleń, której zwieńczeniem jest Jezus, będący w istocie początkiem nowej ludzkości. Mamy swoje korzenie, swoją tożsamość, swoją historię. To ważne szczególnie dzisiaj, kiedy promuje się życie w społeczeństwie pozbawionym własnych korzeni, tożsamości i historii.

Zatem widzimy, że w genealogii Jezusa, podobnie jak w innych rodowodach, chodzi o wykazanie przynależności konkretnego człowieka do ściśle określonej rodziny przez wykazanie pochodzenia od wspólnego przodka. W przypadku Jezusa to Abraham. Ale w rodowodzie Jezusa chodzi o znaczenie coś więcej niż tylko o drzewo genealogiczne, na co wskazują pewne nieregularności w nużącym, a prostym wyliczaniu, że „x” był ojcem „y”, „y” był ojcem „z” itd. Z wielu wskażemy tylko na jedną: wyeksponowanie osoby króla Dawida.

Imię Dawida jest wspomniane w rodowodzie Jezusa cztery razy, częściej niż jakiekolwiek inne. Już w punkcie wyjścia ewangelista podkreśla, że Jezus jest „synem Dawida” (w. 1), wysuwając Dawida przed Abrahama, który przecież żył wcześniej. Tylko imię Dawida, podobnie jak Jezusa, zostaje dookreślone dodatkowym terminem. Jezus otrzymuje królewski tytuł Chrystusa (w. 16), który tłumaczy się „namaszczony” i jest grecką wersją hebrajskiego słowa „mesjasz”. Dawid natomiast jest przedstawiony w genealogii jako „król” (w. 6). Genealogia składa się z trzech serii zawierających czternaście pokoleń, z których dwie pierwsze są wyznaczone imieniem Dawida (w. 17). Jaki jest cel takiego wyróżnienia Dawida? Nie chodzi tylko o podkreślenie, że Jezus pochodzi z królewskiego rodu Dawida. Ewangelista bowiem dorzuca wzmiankę o Batszebie, dawnej „żonie Uriasza” (w. 6), a tym samym przywołuje morderstwo Dawida na Uriaszu, co umożliwiło królowi wzięcie Batszeby do siebie. Genealogia Jezusa nie jest zatem wolna od ludzkiej ułomności i grzechu. Ale też daje świadectwo o wierności Boga wobec obietnicy błogosławieństwa i przymierza uczynionej Dawidowi za pośrednictwem proroka Natana (2 Sm 7).

I to jest orędzie nadziei dla nas, że Bóg jest większy od ludzkiej słabości i grzechu, że Bóg pisze prosto po krzywych liniach ludzkiej historii, że Bóg jest w stanie podnieść człowieka nawet z największego upadku. Genealogia Jezusa jest zapisem Bożego miłosierdzia. I tam, gdzie człowiek jest otwarty na Boże przebaczenie, gdzie gotów jest się nawrócić, doświadczy Bożego przebaczenia, błogosławieństwa i życia. Bóg nie zrezygnuje z żadnego człowieka. W Jezusie jest prawdziwie Emmanuelem – „Bogiem z nami”. I tę prawdę chcemy na nowo odkryć i doświadczyć w bliskie już Boże Narodzenie.

Kategorie: Adwent