Znalezieni przez Jezusa

Pierwsze słowo wypowiedziane przez Jezusa w Ewangelii Janowej: „Czego szukacie?” (w. 38). Pytanie Jezusa skierowane do dwóch uczniów Jana Chrzciciela, którzy poszli za Nim.

Życie ludzkie jako szukanie. Szuka się tego, co jest ważne, cenne, potrzebne. Szuka się tego, czego nie ma. Szuka się, bo jest się niezadowolonym z tego, co się ma. Szuka się, bo pragnie się czegoś więcej. Szuka się po to, żeby mieć, odnaleźć, posiąść, wiedzieć. Człowiek jest szukaniem, bo jest stworzony do czegoś więcej, bo jest pragnieniem, bo nosi w sobie brak. Czego szukam ja w moim życiu? Co jest dla mnie ważne, cenne, nowe? Czego mi brakuje? Dlaczego, po co tego szukam?

Szukanie to nie sprawa, która jest zewnętrzna wobec mnie. Odpowiedź na pytanie: „czego szukam?”, dotyczy mojego wnętrza. „Gdzie jest wasz skarb, tam będzie i serce wasze” (Mt 6,21). Gdzie jest moje serce? Co je zaprząta, porusza? Czy jest wypełnione? Od tego zależy jakość mojego życia. „Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa… Całe to zło z wnętrza pochodzi” (Mk 7,21-23). Chodzi zatem o moje serce, o moje dobro, o moje życie.

Nie tylko życie ludzkie jest szukaniem. Również historia zbawienia – historia Boga, który wkroczył w ludzką czasoprzestrzeń, jest szukaniem. Pierwsze pytanie Boga zapisane na kartach Biblii rozlega się już w Edenie, po upadku pierwszych rodziców, gdy ukryli się przed Bogiem. Pytanie Boga do Adama: „Gdzie jesteś?” (Rdz 3,9). Czego Bóg szuka? Człowieka. To za mało powiedziane. Bóg szuka człowieka, który się przed Nim zamyka, skupia się na swoim grzechu i słabości. Bóg szuka człowieka, który nie wierzy, że może być inaczej w jego życiu. Bóg szuka człowieka, który jest przerażony prawdą o swoim życiu i dlatego ukrywa się przed Bogiem.

Podobne pytanie Bóg powtórzy wobec Kaina, po tym, jak ten zamorduje swego brata, Abla: „Gdzie jest twój brat, Abel?” (Rdz 4,9). Wcześniej jednak Bóg szuka samego Kaina, szuka jego twarzy, która jest pochylona ku ziemi, i pyta się: „Dlaczego jesteś rozgniewany i twarz twoja jest pochylona ku ziemi?” (Rdz 4,6). Po stronie Kaina jest milczenie. Nie ma podniesienia głowy, nie ma spotkania spojrzeń, nie ma znalezienia ani bycia znalezionym. Czego Bóg szuka wobec Kaina? Bóg szuka jego słowa. Bóg szuka, by otworzyć go na relację z bratem, ale i ze swoim wnętrzem, sercem, które pełne jest gniewu, zazdrości, fałszywych sądów. Bóg szuka Kaina, by zaprosić go do spojrzenia, zainteresowania, miłości.

Czego Bóg szuka w mnie? Nie tylko w Adamie, nie tylko w Kainie, ale i we mnie, w nas? Tej cząstki, która jest w każdym z nas przez akt stworzenia, tej cząstki, która czyni nas na obraz i podobieństwo Boga (Rdz 1,26-27). Szuka tego, co zagubiliśmy w sobie, a co jest Jego podobieństwem w nas – przeżywania siebie jako miłości, jako daru, jako stworzonych do relacji, do wspólnoty, jako spełnionych w spotkaniu z drugim, w zamieszkaniu w przestrzeni jego życia.

Bóg szuka człowieka. I znajduje go w Jezusie Chrystusie. O tym mówi dzisiejsza Ewangelia. Nie tylko szukanie dwóch uczniów Jana Chrzciciela. Oni w istocie zostają znalezieni przez Jezusa: „Jezus, odwróciwszy się i ujrzawszy, że oni idą za Nim, rzekł: Czego szukacie?” (w. 38). Tak dopełnia się szukanie Boga – w Jezusie, który „przyszedł, aby szukać i zbawić to, co zginęło” (Łk 19,10). Pozostaje tylko jedno – pozwolić, by dzisiejsza Ewangelia znalazła swe przedłużenie w naszym, moim życiu. Pozwolić się znaleźć Jezusowi, bo w Nim znajdziemy siebie, zagubioną cząstkę swojej miłości, dobra i piękna.

Kiedy czytam dzisiejszą Ewangelię, nie mogę się oprzeć, by nie przywołać wiersza Romana Brandstaettera zatytułowanego „Przypowieść o Ojczyźnie”.

Człowiek pewien, który był ojczyzną Boga,
Skazał Go na wygnanie.
Bóg, pochyliwszy smutnie głowę,
Odszedł bez słowa.
Ale zawsze tęsknił za powrotem
Do człowieka, który był Jego ojczyzną.