„Moje słowa nie przeminą”

Zbliżamy się powoli do końca tzw. mowy eschatologicznej Jezusa. Pełno w niej przeciwstawnych sobie obrazów zapowiadających koniec czasów. Dostrzega się napięcie między zapowiedzią prześladowań, wstrząsów, ucisków, które rodzą przerażenie i strach (w. 26), a przyjściem Syna Człowieczego, które pozwala „nabrać ducha i podnieść głowy” (w. 28). Dzisiejsza Ewangelia kontynuuje tę strategię przeciwieństw, odwołując się do czasownika „przeminąć”. „To pokolenie ma przeminąć” (w. 32), podobnie „nieba i ziemia mają przeminąć”, ale „moje słowa nie przeminą” (w. 33). Rozważamy codziennie słowo Boże, które nie przeminie, podczas gdy my, ludzie, skazani jesteśmy na przemijanie. Gdzie w tym logika, gdzie nadzieja, gdzie zbawienie?

Zacznijmy od przypowieści o drzewie figowym i innych drzewach (w. 29). Pierwszym jej celem jest wezwanie nas do obserwowania znaków czasu, by przez nie dostrzec działanie Boga w świecie. Obraz figi jest tu szczególnie klarowny. Na zimę gubi ona liście – dla nas mieszkających na północy to oczywiste, ale w Palestynie z powodu łagodnego klimatu wiele drzew zachowuje swoje liście. Kiedy mijają zimowe chłody i cała przyroda budzi się do życia, figa wypuszcza pąki, zapowiadając nadchodzącą wiosnę. Jeśli zatem patrzymy na rozgrywające się wokół nas zdarzenia, warto nie zatrzymać się tylko na odnotowaniu ich, ale uczynić krok dalej i zadać sobie pytanie o ich sens, znaczenie, skutki dla naszego życia. Żyjemy w świecie, w którym trudno o informację, gdyż ta jest zastąpiona coraz częściej gotową interpretacją, narzuconą nam z góry, obliczoną na sterowanie nami, dającą przy tym poczucie, że wiemy i rozumiemy świat. Tego rodzaju przekaz ma wyłączyć nasze myślenie, a budzić tylko nasze emocje, którymi łatwo manipulować, chociażby na ulicach. Włączyć myślenie – do tego zaprasza nas najpierw dzisiejsza przypowieść.

Logika wegetacji drzewa figowego prowadzi nas ku nadziei związanej ze słowem Bożym. Tak jak mamy pewność, że wraz z pąkami na gałązkach figowca nadchodzi wiosna, a z nią lato, tak pojawienie się zapowiadanych przez Jezusa znaków na niebie i na ziemi daje pewność przyjścia Syna Człowieczego i nastania królestwa Bożego. Prorok Jeremiasz w momencie swego powołania ma widzenie migdałowca, nazywanego drzewem „czuwającym”, który swoim zakwitnięciem zwiastuje nadejście wiosny (Jr 1,11). Pan Bóg, tłumacząc prorokowi ten obraz, odnosi go do siebie i swego słowa: „czuwam nad moim słowem, aby je spełnić” (Jr 1,12). Przedmiotem czuwania Boga jest każde słowo przez Niego wypowiedziane, zarówno to zwiastujące nieszczęście i karę, jak i to zapowiadające pomyślność i zbawienie. To ważne stwierdzenie, bo sam Jeremiasz, jak i jemu współcześni, mieli wrażenie, że w ich czasie wypełnia się tylko słowo kary – de facto za życia Jeremiasza miała miejsce identyczna historia: w 586 r. przed Chr. wojska babilońskie zdobyły i zburzyły Jerozolimę, paląc przy tym świątynię. Tymczasem Pan Bóg spełniając słowo kary, wypełnia równocześnie swoje słowo zbawienia. Doświadczając nieszczęścia, Izraelici mogli mieć pewność, że w tym samym momencie Pan Bóg realizuje swoje słowo pomyślności. „Tak samo jak czuwałem nad nimi, by wyrywać i obalać, burzyć, niszczyć i sprowadzać nieszczęście, tak samo będę nad nimi czuwał, by budować i sadzić” (Jr 31,28). Wyzwanie dla naszej nadziei – zachować ufność w obliczu przeciwności, właśnie dlatego, że Bóg jest wierny i wiarygodny także wobec swego słowa zbawienia.

„Nadzieja zawieść nie może”, pisze św. Paweł Rzymianom (Rz 5,5). Nie może zawieść również dlatego, że ze strony Boga pada jednoznaczne stwierdzenie: „Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą” (w. 33). To znaczy, że wśród zmienności świata, jego przemijalności, jego kruchości i niepewności, jest „słowo Boga, które trwa na wieki” (Iz 40,8). W sposób oczywisty łączymy je ze słowem Jezusa, słowem Ewangelii, czy patrząc szerzej – słowem Pisma Świętego. Ale Bóg w historii „mówił wielokrotnie i na różne sposoby […], a w tych ostatnich dniach przemówił do nas przez Syna” (Hbr 1,1). Słowo Boga, które trwa na wieki, które nie przeminie, to Jezus Chrystus, Odwieczne Słowo Ojca, Słowo-Osoba, Słowo-Wydarzenie, Boski Logos, który „stał się ciałem i zamieszkał między nami” (J 1,14). Jezus jest „Świadkiem Wiernym” (Ap 1,5), dosłownie „wiarygodnym”, „godnym wiary”, bo tak również można tłumaczyć grecki przymiotnik pistos. Dlatego autor Listu do Hebrajczyków wyznaje ostatecznie: „Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam i na wieki (Hbr 13,8). Niebo i ziemia przeminą, a my wraz z nimi. Ale jest Ktoś, kto nie przeminie, a wraz z Nim – i my nie przeminiemy. Bo „Jego słowo jest Duchem i życiem” (J 6,63), a to dlatego, że On sam „jest życiem i zmartwychwstaniem” (J 11,25).