Św. Józef – patron dyskretnej miłości

W Liście apostolskim Patris corde (Ojcowskim sercem), opublikowanym 8 grudnia 2020 roku z okazji 150. rocznicy ogłoszenia św. Józefa Patronem Kościoła Powszechnego, papież Franciszek pisze jakby nową litanię do św. Józefa, odczytując na nowo jego życie, wiarę i miłość do Maryi i do Boga: „Ojcze umiłowany” – „Ojcze czuły” – „Ojcze posłuszny” – „Ojcze przyjmujący” – „Ojcze twórczej odwagi” – „Ojcze pracujący” – „Ojcze usuwający się w cień”. W tych określeniach św. Józefa ojciec święty odczytuje na nowo postać św. Józefa wyłaniającą się z Ewangelii. Co chwilę napotykamy w tekście listu sformułowania, które odsłaniają aktualność postaci św. Józefa w obecnym czasie pandemii. Pozwólcie, że przywołam z tego listu kilka fragmentów, które będą z jednej strony komentarzem do dzisiejszej Ewangelii o „zwiastowaniu” Józefowi, z drugiej zaś strony pomogą nam spojrzeć z ufnością w naszą codzienność.

„Nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej małżonki” (w. 20). Czego bał się Józef w tym momencie? Ewangelista nazywa go „człowiekiem sprawiedliwym” (w. 19), co mogłoby sugerować, że Józef  obawia się naruszenia przepisów Prawa Mojżeszowego w kwestii cudzołóstwa: kobieta, która dopuściła cudzołóstwa winna zostać nie tylko potępiona, ale i ukamienowania. Myśl jednak o oddaleniu Maryi świadczy o tym, że Józef bardziej jest zaniepokojony przyszłością poślubionej sobie Maryi, tym, jak będzie postrzegana przez otoczenie. Stąd pomysł na oddalenie jej „potajemnie”, by nie narażać jej na „zniesławienie” przez upublicznienie podejrzenia jej o cudzołóstwo (w. 19). Lęk Józefa można jednak odczytać jeszcze inaczej. Anioł, który objawia mu się we śnie tłumaczy, iż nie powinien się lękać, gdyż „gdyż z Ducha Świętego jest to, co się w niej poczęło” (w. 20). Józef stoi wobec tajemnicy życia, które nie pochodzi od niego, ale od Boga. Odczuwa lęk wobec tajemniczego działania Boga, które wykracza poza ludzkie możliwości i schematy myślenia. Boi się nieznanego w swoim życiu, które przychodzi od Boga, a które pozostaje poza jego kontrolą i planowaniem. Do czego Bóg zaprasza w tym momencie Józefa?

Papież Franciszek odczytuje tę sytuację najpierw jako wezwanie do wiary. „Poprzez niepokój Józefa przenika wola Boga, Jego historia, Jego plan. W ten sposób Józef uczy nas, że posiadanie wiary w Boga obejmuje również wiarę, że może On działać także poprzez nasze lęki, nasze ułomności, nasze słabości. Uczy nas także, że pośród życiowych burz nie powinniśmy bać się oddać Bogu ster naszej łodzi. Czasami chcielibyśmy mieć wszystko pod kontrolą, ale On zawsze ma szersze spojrzenie” (Patris corde, nr 3).

Taka wiara, pisze papież Franciszek, nie polega na „znajdywaniu łatwych, pocieszających rozwiązań” ani na „szukaniu dróg na skróty” (nr 5). W punkcie wyjścia jest ona ona „przyjęciem własnej historii, to znaczy uczynienia w sobie miejsca także na to, czego nie wybraliśmy we własnym życiu” (nr 5). „Wiele razy zachodzą w naszym życiu wydarzenia, których znaczenia nie rozumiemy. Naszą pierwszą reakcją jest często rozczarowanie i bunt. Józef odkłada na bok swoje rozumowanie, aby uczynić miejsce dla tego, co się dzieje, choć może mu się to zdawać tajemnicze, akceptuje, bierze za to odpowiedzialność i godzi się ze swoją historią. Jeśli nie pogodzimy się z naszą historią, nie będziemy w stanie uczynić żadnego następnego kroku, ponieważ zawsze pozostaniemy zakładnikami naszych oczekiwań i wynikających z nich rozczarowań” (nr 4).

Odkrywając w wierze działanie Boga w naszym życiu, stajemy się protagonistami naszego życia. Szczególnie wtedy, gdy napotykamy na trudności w życiu. W obliczu kolejnych lęków, przeciwności i wyzwań, którym musi stawić czoła św. Józef akceptujący wolę Bożą w swoim i Maryi życiu, wykazuje się on „twórczą odwagą” (nr 5). „Czasami to właśnie trudności wydobywają z każdego z nas możliwości, o posiadaniu których nawet nie mieliśmy pojęcia. Wiele razy, czytając «Ewangelie dzieciństwa», zastanawiamy się, dlaczego Bóg nie zadziałał bezpośrednio i wyraźnie. Ale Bóg interweniuje poprzez wydarzenia i ludzi. Józef jest człowiekiem, przez którego Bóg troszczy się o początki historii odkupienia. Jest on prawdziwym «cudem», dzięki któremu Bóg ocala Dziecię i Jego Matkę. Bóg działa, ufając w twórczą odwagę tego człowieka” (nr 5).

Rzczywiście, patrząc na życie św. Józefa, przekonywujemy się, że „jeśli czasami Bóg zdaje się nam nie pomagać, nie oznacza to, że nas opuścił, ale że pokłada w nas ufność i w tym, co możemy zaplanować, wymyślić, znaleźć” (nr 5). Skąd bierze się w św. Józefie ta niezwykła kreatywność? Ma ona swoje źródło w miłości. Można zaryzykować twierdzenie, że Józef w punkcie wyjścia tak naprawdę bał się miłości – miłości, która nie zatrzymuje drugiego, nie zniewala, nie bierze w posiadanie. „Miłość, która che posiadać, w końcu zawsze staje się niebezpieczna, krępuje, tłumi, czyni człowieka nieszczęśliwym” (nr 7). „Logika miłości jest zawsze logiką wolności, a Józef potrafił kochać w sposób niezwykle wolny. Nigdy nie stawiał siebie w centrum. Potrafił usuwać siebie z centrum, a umieścić w centrum swojego życia Maryję i Jezusa. Szczęście Józefa nie polega na logice ofiary z siebie, ale daru z siebie” (nr 7).

„Nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki” – takie słowo otrzymuje św. Józef od Boga. To samo słowo Pan Bóg kieruje do każdego z nas wobec lęków, które przeżywamy w naszej miłości wobec bliskich, kochanych nam osób. Może i takie wezwanie możemy kierować do św. Józefa: „Patronie wymagającej miłości, módl się za nami”. A może bardziej: „Patronie dyskretnej i ukrytej miłości, módl się za nami”.