Czego uczy nas spojrzenie dziadków i ludzi starszych?

Papież Franciszek od początku swego pontyfikatu podkreśla wielki dar obecności, mądrości, pamięci, wiary i modlitwy, jaki czynią dziadkowie i osoby starszych społeczeństwu i rodzinom. W niedzielę 31 stycznia 2021 roku papież Franciszek wprowadził nas w dzisiejsze święto Ofiarowania Pańskiego, które nazwał „świętem spotkania dziadków z wnukami”, mając na myśli spotkanie Symeona i Anny z Jezusem przyniesionym na rękach przez Rodziców do świątyni jerozolimskiej. „To dziadkowie przekazują młodym pokoleniom doświadczenie życia i wiary” – powiedział papież.

Gdyby w świetle tych słów odczytać postać Symeona z dzisiejszej Ewangelii. Jakie doświadczenie życia i wiary przekazuje on Jezusowi i nam? Raczej wątpliwe, by czterdziestodniowe niemowlę, jakim jest Jezus, było w stanie zrozumieć znaczenie słów Symeona. Tu strażnikiem pamięci dla Jezusa był Maryja. Ale Jezus, kiedy „znalazł się w objęciach” Symeona (w. 28), widział jego twarz, jego spojrzenie. Ewangelista o tym nie pisze, ale wyobraźmy sobie tę scenę, bo pewnie każdemu z nas było dane trzymać w rękach niemowlę (w przypadku rodziców to oczywiste), spoglądać na nie promienistym wzrokiem, gaworzyć z nim z uśmiechem na twarzy. Kruchość, delikatność jego ciała odczuwana przez ręce, które instynktownie tulą niemowlę do serca. Każdy gest, dotknięcie, przytulenie, spojrzenie wyraża miłość, czułość, bliskość, życie. To jest pierwsze doświadczenie życia komunikowane niemowlęciu – życie jako miłość, jako powołanie do miłości, miłość jako sens życia. I tą miłością dzieli się Symeon z Jezusem.

Spojrzenie Symeona, jego oczy mówią nie tylko miłość. One wyznają wiarą. „Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie” (w. 30). To słowo bardziej dla Maryi i Józefa, a przez ich osoby – dla nas. Ale przyjrzyjmy się oczom Symeona. Znowu ktoś powie, że gra wyobraźni, ale z tego, co zapisuje Łukasz ewangelista, jesteśmy w stanie określić bliżej spojrzenie Symeona. Jest to spojrzenie „oczekujące” wcale nie śmierci, lecz „pociechy Izraela” (w. 25) w osobie „Mesjasza Pańskiego” (w. 26). Spojrzenie, które żyje Bożym słowem otwierającym go na przyszłość, w której wypełni się Boża obietnica Mesjasza. Spojrzenie nadziei, spojrzenie ufne i wytrwałe, poddające się natchnieniom Ducha Świętego, który pozwala Symeonowi jako jedynemu tam w świątyni rozpoznać w tym Niemowlęciu obiecanego Mesjasza. Spojrzenie, które nie rezygnuje z pragnień, marzeń, planów, za którymi kryje się Boża miłość i pociecha. Takie spojrzenie potrzebuje modlitwy, otwierania się na Bożego Ducha, serca wrażliwego i czuwającego.

Spojrzenie Symeona to umiejętności dostrzeżenia tego, czego nie widzą inni, z czym wiąże się właściwa perspektywa patrzenia. Można patrzeć w wstecz, w przeszłość, a można patrzeć w życiu do przodu, w przyszłość. Można zatrzymać spojrzenie na rzeczach, sprawach, które w oczach świata są małe, niewiele znaczące, a można spojrzeć na nie z perspektywy Boga, który wielkość widzi w pokorze, cichości i służbie. Można nie doceniać swego życia albo je przeceniać, nie widząc, w czym tkwi jego dobro, piękno i wartość. Można szukać wciąż nowych wrażeń dla swoich oczu, bodźców, podniet, będąc wciąż nienasyconym, niezaspokojonym, niezadowolonym w życiu. A można też jak Symeon doświadczyć w swoim spojrzeniu pokoju (w. 29), błogosławieństwa (w. 28) i zbawienia (w. 30), uznając siebie za „sługę” Boga (w. 29), szukającym w swoim życiu Bożych pragnień, natchnień i woli.

Może banalna myśl na koniec, ale czy nie jest tak, że na starość nasze spojrzenie nie będzie wcale się różniło od tego, jak patrzyliśmy wcześniej w naszym życiu na siebie, ludzi, świat, Boga. Może więc rzeczywiście warto przyjrzeć się dzisiaj spojrzeniu Symeona na Jezusa, bo w naszym dzisiaj rozstrzyga się nasze spojrzenie w przyszłości.