Każdy może…

Zastanawia mnie powód, dla którego w liturgii Mszy świętej w czwarty dzień Wielkiego Postu, a więc na samym jego początku, pojawia się Ewangelia opowiadająca o powołaniu Lewiego, czyli Mateusza, który jest autorem pierwszej Ewangelii (por. Mt 9,9). Wybór tego tekstu nie może być przypadkowy i bez wątpienia niesie dla nas jakieś szczególne przesłanie na Wielki Post, na owocne przeżycie tego okresu. Zasugeruję trzy możliwości, ale naturalnie są one zaproszeniem do osobistego dokończenia zdania, które pojawia się w tytule rozważania: „Każdy może…”.

Pierwsza propozycja: „Każdy może pójść za Jezusem”. Lewi jako celnik, po ludzku – czyli oczyma faryzeuszów i uczonych w Piśmie (w. 30) – patrząc, nie był właściwym kandydatem na apostoła Jezusa. Celnicy raczej byli skorumpowani, kolaborowali z władzą rzymską, przez co powszechnie  uważano ich za grzeszników zasługujących tylko na pogardę. Tak jednak nie uważa Jezus. On też „spojrzał” na Lewiego (w. 27), tyle że użyty tu czasownik theomai oznacza przyjrzenie się komuś, spojrzenie z uwagą, wniknięcie we wnętrze tej osoby. Spojrzenie Jezusa jest pełne miłości, która wyzwala, obdarowuje i powołuje. Tak jak Lewiego, który „zostawił wszystko, wstał i chodził za Nim” (w. 28). Warunkiem jednak pójścia z Jezusem było „zostawienie wszystkiego”, czyli tego, co utrudniałoby Lewiemu przylgnięcie do Jezusa, a więc dawny sposób życia, dotychczasowe układy z ludźmi, zajęcie budzące powszechną pogardę. Można powiedzieć, że jego pójście za Jezusem był jego nawróceniem się – nawróceniem na Jezusa. 

Druga propozycja: „Każdy może zasiąść do stołu z Jezusem”. Tak jak widzimy to w domu Lewiego, który do stołu z Jezusem zaprosił „spory tłum celników i innych ludzi” (w. 29). Jednak nie wszyscy dołączyli do tej wspólnoty stołu. Faryzeusze i uczeni w Piśmie stoją z boku i krytycznie patrzą na zachowanie uczniów Jezusa, którzy „jedzą i piją z celnikami i grzesznikami” (w. 31). Tych bliżej nieokreślonych przez ewangelistę „innych ludzi” uznają za „grzeszników”. By usiąść do wspólnego stołu z Jezusem, potrzeba zmiany spojrzenia na innych ludzi. Widzenia w nich nie grzeszników, lecz ludzi, do których przyszedł Jezus, pragnąc ich uzdrowienia i budowania z nimi wspólnoty życia i miłości. Bycie przy stole z Jezusem wymaga solidarności z „tymi, którzy się źle mają” (w. 31). Wspólnota stołu z Jezusem, myśląc przede wszystkim o Eucharystii, jest niemożliwa, jeśli nie dzieli się uczuć, pragnień, miłości Jezusa wobec każdego człowieka, szczególnie tego, którego po ludzku uznalibyśmy za grzesznika.

Trzecia propozycja: „Każdy może doświadczyć Jezusowego uzdrowienia”. Nie tylko Lewi – także faryzeusze i uczeni w Piśmie. Tu jednak może pojawić się pewna przeszkoda – nie ze strony Jezusa, lecz człowieka, który może uważać siebie za sprawiedliwego, porządnego, nienagannego, w tym samym niepotrzebującego uzdrowienia i wspólnoty z Jezusem. Tak jak w przypowieści o faryzeuszu i celniku (Łk 18,9-14). Faryzeusz przekonany o swojej doskonałości oczekuje od Boga tylko uznania i pochwały (ww. 11-12). Potrzeba pokory, uczciwości i ufności celnika, który bijąc się w piersi, prosił Boga o litość dla siebie, grzesznika (w. 13). I „odszedł do domu usprawiedliwiony” (w. 14). Nie chodzi o tropienie w sobie grzechu, lecz o przyznanie się do siebie jako tego, który „ma się źle” i sam z siebie nie jest w stanie temu zaradzić.

Jak zatem, czytając dzisiejszą Ewangelię, dokończymy zdanie: „Każdy może…”?

Kategorie: Wielki Post