Antyporadnik modlitewny

Co dopiero tydzień temu rozpoczął się Wielki Post, a już po raz trzeci w Ewangelii czytamy słowa Jezusa o modlitwie, tym razem modlitwie prośby. Zaproponuję nieco przewrotny sposób interpretacji dzisiejszej Ewangelii, odwracający sens słów Jezusa, byśmy poprzez kontrast uświadomili sobie pewną problemowość naszych modlitewnych próśb. A więc przed nami „antyporadnik modlitewny”.

Po pierwsze, nie proście, nie szukajcie, nie kołaczcie (w. 7). Dlaczego mamy prosić, skoro nam się należy, skoro jesteśmy dziećmi Boga, skoro Bóg jest dobry? Dlaczego mamy szukać, skoro to my znamy prawdę, decydujemy o tym, co jest dobre dla nas, skoro to Bóg nas szuka jak dobry pasterz? Dlaczego mamy pukać do drzwi zamkniętych, skoro cały świat do nas należy, wszystkie możliwości stoją przed nami otworem i to Bóg ma pukać do naszych serc (por. Ap 3,20)?

Po drugie, syn nie musi prosić ojca o chleb – spróbowałby ten mu odmówić (w. 9). Dlaczego ojciec miałby odmówić synowi chleba, skoro dziecku wszystko się należy? Dlaczego ojciec miałby odmówić, skoro to dziecko ma prawo odmówić ojcu, a nie ojciec dziecku? Dlaczego odmówić dziecku, skoro nie zostało ona nauczone, że nie wszystko zawsze się dostaje?

Po trzecie, nie „Ojciec nasz”, ale „Ojciec mój” da mi bez proszenia to, co dobre (w. 11). Dlaczego miałbym się dzielić dobrem z kimś drugim? Dlaczego Bóg, skoro jest moim Ojcem, nie miałby spełnić mojej prośby? Dlaczego miałbym być za to wdzięczny, skoro i tak by dał jako Ojciec?

Po czwarte, ostatnie zdanie to jakaś pomyłka (w. 12), bo przecież mądrość ludowa mówi: „Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe”. Dlaczego mielibyśmy czynić ludziom to, czego oczekujemy od nich? To raczej oni powinni czynić nam dobro, skoro my unikamy czynienia im źle. Dlaczego mamy być pierwsi w czynieniu im dobra? Co innego Bóg dla nas – On musi czynić nam dobro, bo przecież On jest dobry.

Ktoś powie, że ten „antyporadnik” jest absurdalny. Tak, absurdalna jest taka nasza postawa na modlitwie i w życiu. Bo nie ma w niej nic z postawy dziecka wobec Boga Ojca. Bo nie ma w niej z nic z uczucia miłości, wdzięczności, ufności wobec Boga. Bo nie ma w niej nic z otwartości na dobro, którego pragnie dla nas Bóg, Bo nie ma niej nic z pragnienia spotkania z Darczyńcą – liczy się tylko dar. Bo nie ma w niej myślenia braterskiego – jest tylko „ja”, które stawia siebie w centrum wszystkiego i wszystkich.

Dlatego trzymajmy się słów Jezusa: „Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam” (w. 7).

Kategorie: Wielki Post