Dom na Boże Narodzenie

Wydaje się, że nie ma świąt Bożego Narodzenia bez odpowiednio wystrojonego domu. „Odpowiednio”, czyli ubranego w bożonarodzeniowe ozdoby. W ten wystrój musi się wpisać wieczerza wigilijna, z odpowiednio przystrojonym stołem, przy którym obowiązkowo wolne miejsce. I my jacyś bardziej świąteczni, choć nie zawsze w stylizacji bożonarodzeniowej proponowanej w tym czym innym magazynie. I tak kwestia świątecznego wystroju domu i domowników zajmuje nam skutecznie myśli i czas Adwentu.

Początek rozważania jak w klasycznym kazaniu przed Bożym Narodzeniem. Ale obraz domu podsuwa nam dzisiejsza Ewangelia. Jezus kończy swoje kazanie na górze przypowieścią o budowie domu, który w praktyce mieszkańcy Palestyny mogli wznosić albo na skale, albo na piasku. Trwałość domu zależała od fundamentu, na którym go budowano. Skoro zatem myślimy o przygotowaniu naszego domu na święta, spróbujmy w słowie Jezusa znaleźć kilka idei na piękny wystrój bożonarodzeniowy w naszym domu.

Pierwsza myśl – dom to nie ściany, ale ludzie. W parze z troską o wystrój domu warto zadbać o relacje z tymi, z którymi w tym domu mieszkamy. Nierzadko zdarza się nam traktować siebie nawzajem jak przedmioty, które można dowolnie przesunąć, przestawić, usunąć. Dom bez ludzi, nawet najpiękniej ozdobiony, będzie tylko dekoracją, a nie realnym życiem. Nic nie zastąpi ozdoby, którą są dobre relacje, miłe słowa, życzliwy uśmiech, uważne spojrzenie. Miłość niesie nieskończoną liczbę ozdób, które możemy odkrywać wciąż na nowo. Także te, które były u początku naszego spotkania, przyjaźni, miłości. One zawsze będą świeże i nowe, zaskakujące i zachwycające.

Druga myśl – dom trzeba budować z głową – od fundamentu, a nie od dachu, czy patrząc szerzej, od wystroju wnętrza. Adwent stawia nas wobec pytania, na czym i na kim budujemy dom naszego życia, małżeństwa, rodziny, przyjaźni. Pytanie jeszcze bardziej podstawowe – czy w ogóle podejmujemy wysiłek budowania relacji, czy też żyjemy obok siebie, razem, ale osobno. Co buduje więź między nami? Jakie wartości są nam wspólne, są dla nas ważne? Jak dzielimy nasze pragnienia, marzenia, wizje? Ile jest w nas słuchania, uważności, współodczuwania? Podobne pytania dyktuje nam serce. Nie bójmy się wracać do początków naszego spotkania, które stało się nie tylko chwilą, wrażeniem, ale naszym życiem, naszym wspólnym domem.

Trzecia myśl – Adwent jest czasem odkrywania wciąż na nowo, że Jezus pragnie być nie tylko fundamentem naszego domu, ale też naszym domownikiem. I jedno, i drugie wymaga naszej osoby.

Najpierw fundament. „Człowiek roztropny, który dom swój zbudował na skale”, to obraz człowieka, który „słucha słów Jezusa i wypełnia je” (w. 24). Chodzi o „słuchanie” i „wypełnianie”. Jeszcze wcześniej Jezus mówi o „spełnianiu woli Jego Ojca, który jest w niebie” (w. 21). Co jest warunkiem wypełnienia słowa Jezusa, woli Jego Ojca? Zaufanie, które rodzi posłuszeństwo. Zaufanie wobec naszego Ojca, który nas miłuje, pragnie naszego dobra, widzi nasze potrzeby, ma też swój zamysł wobec każdego z nas. Wołanie o dziecko w nas wobec Boga Ojca. Tę miłość Ojca odkrywamy w Jego Słowie, nie tylko w słowie Pisma, ale przede wszystkim w Słowie Wcielonym – Jezusie Chrystusie. To jest Boże Narodzenie. Bóg jest godny wiary, jest wobec nas wiarygodny właśnie przez dar swojego Syna Jednorodzonego. Fundamentem życia Jezusa było zaufanie Ojcu, które wyrażało się w posłuszeństwie Jego słowu i wypełnianiu Jego woli (por. J 4,34). Patrząc szerzej, bez wzajemnego zaufania nie ma relacji, także w domu.

Adwent to czas, w którym możemy raz jeszcze zaprosić Jezusa w nasze relacje. Trzymając się obrazu fundamentu, możemy to uczynić opierając nasze relacje na Jezusie, czyniąc Jego Osobę miejscem naszego spotkania, przebaczenia, miłości. To jest nasz moment wspólnego zawierzenia się Jezusowi, Jego miłości, w której szukamy uzdrowienia, umocnienia i pogłębienia dla naszej ludzkiej miłości. Jest to szczególnie ważne wtedy, gdy okazuje się, że w tym pragnieniu miłości, dobra, przebaczenia, zostajemy sami w domu. Wobec tego osamotnienia nie jesteśmy sami – jest z nami Jezus. Tym bardziej Go zapraszać, tym bardziej czynić Go obecnym przez modlitwę, tym bardziej być Jego słowem w naszym domu przez wypełnianie Jego woli.

Nie przyjmujmy tych myśli jako jakiegoś pouczenia. Raczej swoista burza mózgów. Pozwólmy sobie na kreatywność w adwentowej interpretacji przypowieści o budowie domu. Dekoracje są ważne, bo budują atmosferę świąt. Ale tchnijmy w nie Boże Narodzenie, tę prawdę o Jezusie, który pragnie, byśmy dom naszego życia budowali na Jego słowie. Życzmy sobie – cały czas na progu Adwentu – by nasz dom stał się Jego i naszym Betlejem. Wtedy też i puste miejsce przy stole okaże się niepuste. 

Kategorie: Adwent