Dlaczego „być z” Jezusem?

Słowa i czyny Jezusa nie zawsze wzbudzają entuzjazm i podziw. Dzisiejsza Ewangelia odnotowuje wprawdzie zdumienie ludzi wobec uwolnienia przez Jezusa pewnego niemego od demona (w. 14), ale równocześnie przytacza absurdalne oskarżenia ze strony niektórych ludzi, że czyni to mocą Belzebuba, władcy złych duchów (w. 15), jak również wspominana wątpliwości ze strony tych, którzy domagają się od Jezusa znaku z nieba (w. 16). Ta różnorodność reakcji, opinii i postaw ludzi wobec Jezusa sprowadza się ostatecznie do alternatywy: „za” lub „przeciw” Jezusowi, o czym On sam mówi na koniec swoim adwersarzom: „Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie, a kto nie zbiera ze Mną, ten rozprasza” (w. 23). Czytając te słowa dzisiaj, pomyślmy, w jakim miejscu my jesteśmy.

Przeciwko Jezusowi jest ten, kto „rozprasza”. Takie jest działanie szatana, który dzieli, osłabia spójność, rozrzuca w różnych kierunkach, rozbija jedność. Rozproszenie skutkuje zejściem z jednej drogi, która prowadzi do celu. W efekcie następuje zagubienie, pogubienie. Zamiast do celu rozproszenie przywodzi do zguby. Takie też znaczenie „rozproszenia” podpowiada etymologia. Czasownik „rozpraszać” jest wynikiem połączenia przedrostka „roz” i czasownika „prószyć”, który wywodzi się od słowa „proch”. Coś, co jest „rozproszone”, staje się podobne do „prochu”, „pyłu”, który nie ma żadnej trwałości i wartości.

Z Jezusem jest ten, kto „zbiera”. „Zbieranie” polega na „braniu” tego, co luźne i rozproszone, by było „ze” sobą, razem. Nie jest to więc czynność jednorazowa, lecz powtarzana. Wymaga czasu, cierpliwości, wytrwałości. By „zebrać” coś, trzeba to objąć, ująć, chwycić. „Zbiera się” plony, co wymaga pochylenia się ku ziemi, uniżenia się, wysiłku. „Zbieranie” jest zatem gestem służby. Gdy „zbiera się” z ziemi człowieka, powalonego, rannego, w niebezpieczeństwie, to nie jest to już tylko gest służby, lecz akt miłości ratującej życie. „Zbierać” oznacza przywracać jedność, wspólnotę, odbudowywać zerwane więzi, relacje.

Obie te przeciwstawne czynności – „rozpraszać” i „zbierać” – przywołuje Jezus, gdy mówi o sobie jako dobrym pasterzu (J 10,1-18). Dobry pasterz jest tym, który jest ze swymi owcami, zbiera je i prowadzi, „by miały życie i miały je w obfitości” (w. 10). Przeciwnie najemnik, gdy widzi niebezpieczeństwo, porzuca owce, a te się „rozpraszają” (w. 12).

Nasza czynność „rozpraszania” i „zbierania” może dotyczyć nie tylko tego, co jest wokół nas, na zewnątrz. W punkcie wyjścia jesteśmy my sami, nasze życie. Jeśli pragniemy „być z” Jezusem, by razem z Nim „zbierać”, pozwólmy Mu najpierw „być z” z nami, by mógł On najpierw w nas „zebrać” to, co jest „rozproszone”. Wobec zarzutów o działanie mocą Belzebuba Jezus odpowiada pewnym przysłowiem, które można zaaplikować także do naszego życia: „Każde królestwo wewnętrznie skłócone pustoszeje i dom na dom się wali” (w. 17). Gdy spojrzymy na nasze osobiste życie, nieraz doświadczamy „wewnętrznego skłócenia”, czujemy, że idziemy w „rozsypkę”. Brakuje nam wewnętrznej spójności, nasze słowa rozchodzą się z naszymi czynami, nasza mowa daleka jest od „tak, tak, nie, nie” (Mt 5,37). Zdarza się nam „dwom panom służyć” (Mt 6,24). Miotają nami sprzeczne uczucia i pragnienia. Czasem mamy wrażenie, że dom naszego życia został zdobyty przez jakiegoś „mocarza”, który nas osaczył, zniewolił i pokonał (w. 21). Ten „mocarz” może mieć różne twarze, także oblicze złego ducha. Czasem jednak jesteśmy nim my sami, gdy zadufani w sobie, liczymy na własne siły, możliwości, umiejętności. Potrzeba nam właśnie wtedy „być z” Jezusem, gdyż On jest „mocniejszy” od tego, co nas rozbija, rozprasza i niszczy (w. 22). To Jezus jest w mocy, „palcem Bożym” (w. 20), „zebrać” nas na nowo, poskładać to, co w nas rozbite wewnętrznie, uporządkować to, co jest chaosem i zagubieniem. Z Jezusem odzyskamy naszą wewnętrzną harmonię i pokój, by móc razem z Nim „zbierać” innych.

„Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie, a kto nie zbiera ze Mną, ten rozprasza”.

Kategorie: Wielki Post