Kim jest mój nieprzyjaciel, abym miał go miłować?

Tytuł dzisiejszego rozważania to parafraza pytania, które zadał Jezusowi pewien uczony w Prawie, po usłyszeniu, że najważniejszym przykazaniem jest miłość Boga i bliźniego (Łk 10,25-29). „Lecz on, chcąc się usprawiedliwić, zapytał Jezusa: A kto jest moim bliźnim?” (w. 29). My również, po przeczytaniu, dzisiejszej Ewangelii, możemy czuć pewien dyskomfort, słysząc Jezusowe wezwanie: „Miłujcie waszych nie przyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują, abyście się stali synami Ojca waszego, który jest w niebie” (Mt 5,44-45). Kim jest mój nieprzyjaciel, abym miał go miłować?

Wobec tego pytania trzeba nam odnieść się do cytowanego w punkcie wyjścia przez Jezusa zdania z Księgi Kapłańskiej: „Będziesz miłował swego bliźniego” (Kpł 19,18). Nie ma Starym Testamencie przykazania czy wezwania do nienawiści nieprzyjaciół, jakkolwiek Jezus przywołuje konkretny wniosek, który Żydzi wyciągali z tych słów: „Nieprzyjaciela swego będzie nienawidził” (w. 43). W Księdze Kapłańskiej zdefiniowanie „nieprzyjaciela” jest łatwiejsze – tak sądzimy – bo jest nim ta osoba, która nie jest „bliźnim”. A bliźnim był ktoś, z kim było się związanym więzami krwi w ramach rodziny, a w konsekwencji w ramach plemienia (pokolenia) i narodu izraelskiego. Zatem nieprzyjacielem będzie każda osoba, która nie jest „bliźnim”, a więc nie jest „bratem”, „ziomkiem”, „współrodakiem”.

Takie rozumienie „nieprzyjaciela” wybrzmiewa w dwóch pytaniach, którymi Jezus kwestionuje miłowanie tylko „tych, którzy nas miłują” (Mt 5,46), a więc są nam przyjaźni, oraz tylko tych, którzy są „naszymi braćmi” (w. 47). Nieprzyjacielem niekoniecznie musi być od razu ktoś nam wrogi przez stosowaną wobec nas przemoc – wystarczy, że nie jest „nasz”, nie tylko przez więzy krwi, ale też przez swój inny sposób myślenia, wartościowania, postrzegania świata.

Wezwaniem do miłowania nieprzyjaciół Jezus wywraca ten sposób. Nie tylko w tym sensie, że odrzuca nasze ludzkie kategoryzowanie ludzi jako bliźnich i nieprzyjaciół. Zwróćmy uwagę na początek dzisiejszej Ewangelii: „Słyszeliście, że powiedziane: Będziesz miłował bliźniego swego… A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół…” (ww. 43-44). Paralelizm jest oczywisty: Jezus stawia znak równości między „bliźnim” i „nieprzyjacielem”. Co to znaczy w praktyce dla nas?

I tu dochodzimy do przywołanej na początku przypowieści o miłosiernym Samarytaninie (Łk 10,20-27). Historia dobrze znana. Kapłan i lewita przeszli obojętnie obok pobitego Hebrajczyka leżącego na skraju drogi. Ta ich obojętność była świadoma, bo specjalnie przeszli na drugą stronę drogi, by go nie widzieć. Zainteresował się nim dopiero Samarytanin – dla Żydów wróg – który opatrzył jego rany, zawiózł do gospody i opłacił jego dalsze leczenie. Finałowe pytanie Jezusa: „Który z tych trzech okazał się bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców?” (w. 36).

Odnosząc to pytanie Jezusa do dzisiejszej Ewangelii, Jezus pyta się nas, w jakim stopniu to my okazujemy się bliźnimi dla naszych bliźnich, a w tym kręgu osób – również dla naszych nieprzyjaciół. Nieprzyjaciel jest też naszym bliźnim. Stąd pytanie, czy jesteśmy bliźnimi dla naszych nieprzyjaciół.

W jaki sposób mamy okazać się bliźnimi dla naszych nieprzyjaciół? Przypowieść o miłosiernym Samarytanie sama w sobie jest odpowiedzią. Tam opisana jest sytuacja graniczna, wyższej potrzeby, gdzie nie ma znaczenia, czy potrzebujący pomocy jest „nasz” czy „obcy”. W dzisiejszej Ewangelii Jezus mówi o trzech innych konkretnych postawach, na które przekłada się miłowanie nieprzyjaciół. Najpierw łączy je z „pozdrawianiem” (w. 47), a więc okazywaniem życzliwości, zainteresowania, akceptacji wobec „nieprzyjaciół”. Dalej Jezus mówi o modlitwie za „nieprzyjaciół” (w. 44) – pewnie nie tylko o ich nawrócenie, ale też o błogosławieństwo, dobro dla nich. I wreszcie spojrzenie na „nieprzyjaciół” już nie jako tylko „bliźnich”, ale jako „synów Ojca naszego, który jest w niebie” (w. 45). W tym też kryje się ostatecznie motywacja do miłości nieprzyjaciół – wszyscy jesteśmy dziećmi jednego Boga.

Dużo w dzisiejszym rozważaniu skrótów myślowych. Ale mam nadzieję, że nie utrudnią nam skonfrontowania się z tytułowym pytaniem.

Kategorie: Wielki Post