Różaniec Maryi

Nie, nie, to nie pomyłka. „Różaniec Maryi”. Tak odczytuje dzisiejszą Ewangelię Jan Paweł II w Liście apostolskim Rosarium Virginis Mariae (O Różańcu Świętym) z 2002 roku.

„Maryja żyje z oczyma zwróconymi na Chrystusa i skarbi sobie każde Jego słowo: «Zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu» (Łk 2,19; por. 2,51). Wspomnienia o Jezusie, wyryte w Jej duszy, towarzyszyły Jej w każdej okoliczności, sprawiając, że powracała myślą do różnych chwil swego życia obok Syna. To te wspomnienia stanowiły niejako «różaniec», który Ona sama nieustannie odmawiała w dniach swego ziemskiego życia” (nr 11).

Sposób odmawiania tego „różańca” przez Maryję ewangelista Łukasz zawarł w kilku czasownikach, które mogą być pomocne w pogłębieniu naszej modlitwy różańcowej.

Pierwszy to czasownik dialogizomai, który opisuje reakcję Maryi na słowo pozdrowienia anielskiego: „Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co by miało znaczyć to pozdrowienie” (Łk 1,29). Biblia Tysiąclecia tłumaczy czasownik dialogizomai jako „rozważać”, ale pewnie słyszmy w jego rdzeniu słowo „dialog”. Jej rozważanie słowa nie jest oderwane od życia, lecz dokonuje się wewnątrz Jej życia, tego, kim jest, jak siebie przeżywa, z czym się zmaga, czego pragnie, jakie ma marzenia. Dlatego jest „zmieszana” – dosłownie czytamy „wstrząśnięta”, bo takie znaczenie ma czasownik diatarassō – wobec usłyszanego słowa Boga. Rozważa je nie samo w sobie, lecz konfrontuje je ze swoim życiem. Tak zawiązuje się dialog, w którym stawia pytania o swoje plany życiowe i swoje macierzyństwo.

Nasze dialogizomai w modlitwie różańcowej – pozwolić, by słowo Boże rozważane w tajemnicach różańcowych rozbrzmiało w danym momencie naszego życia, w tym, co dzisiaj jest moją troską, zmartwieniem, pragnieniem, radością, problemem, wyzwaniem. Nie tylko modlić się i prosić w tej intencji, ale wpierw wyjawić Bogu to, co nami „wstrząsa”, skłania do pytania, jest ciemnością w naszym dzisiaj.

Dwa kolejne czasownika słyszmy w dzisiejszej Ewangelii: „Maria zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu” (Łk 2,19). Mimo tłumaczenia „rozważała” mamy tu inny czasownik: symballō, który dosłownie znaczy: „rzucić razem, połączyć razem”, z czego można wyprowadzić sens: „zestawiać, konfrontować” ze sobą dwie lub więcej rzeczywistości. Tam w Betlejem wszyscy są zdumieni tym, co słyszą od pasterzy (Łk 2,18). Tymczasem Maryja próbuje zrozumieć sens tego, co się dzieje wokół Jezusa tamtej nocy, przez odniesienie tego do wcześniejszych Bożych słów i wydarzeń w Jej życiu i życiu Józefa. Ona łączy, zestawia, porównuje słowa i zdarzenia, konfrontuje je z całymi dziejami zbawienia, jak czyniła to już wcześniej w swoim Magnificat. Tak odkrywa wciąż na nowo Boga w swoim życiu, poznaje Jego wolę wobec siebie, doświadcza Jego miłości.

Nasze symballō w modlitwie różańcowej – najpierw zgodzić się, że możemy czegoś w naszym życiu nie rozumieć z Pana Boga, z Jego słowa, Jego woli wobec nas. Nie irytować się, nie odrzucać tego, tylko spojrzeć na to przez pryzmat doświadczeń Maryi. Nie tylko w Jej życiu odnajdywać drogę do zrozumienia siebie, swojej relacji z Bogiem. Jeszcze bardziej podjąć za Nią ten sposób odczytywania swego życia w szerszej perspektywie, łącząc, zestawiając, konfrontując różne doświadczenia ze swego życia, by dostrzec Bożą obecność, prowadzenie, towarzyszenie.

I jeszcze czasownik „zachowywać w sercu” (Łk 2,19). Myślę, że każda mama wyczuwa głębię tej myśli. Serce każdej matki jest swoistą skarbnicą, w której zostają złożone, zapisane wszystkie chwile z życia dziecka, i te piękne, przepełnione radością, jak i smutne, naznaczone nawet cierpieniem. Tak właśnie Maryja zachowuje w swoim sercu to wszystko, co dzieje się wokół Jezusa. Użyty tu czasownik syntereō składa się z dwóch słów: przyimka syn („z, razem”) i czasownika tereō („strzec, zachowywać”). Z jeden strony Maryja strzeże wszystkie usłyszane słowa i rozgrywające się zdarzenia jak drogocennego skarbu, by nie został wykradziony, rozkradziony czy zniszczony. Z drugiej zaś strony przyimek syn dodany jak przedrostek nadaje temu strzeżeniu sens „przechowywania razem”, czyli do będących już w skarbcu Jej serca wspomnień dodawanie kolejnych i zachowywanie ich razem w pamięci. Skarbcem jest Jej serce. To oczywiście metafora, która podpowiada nam, że Maryja nie sprowadza rozważania słowa Bożego do intelektualnych dywagacji, ale pozwala, by to słowo rozpaliło Ją wewnętrznie, poruszyło Jej uczucia, ożywiło Jej pragnienia, było źródłem ciepła i pokoju w Jej życiu.

Nasze syntereō w modlitwie różańcowej – pozwolić słowu Bożemu wejść na nasze serce. Nie sprowadzać modlitwy do mechanicznej recytacji. Ujrzeć swoim sercem rozważaną tajemnicę z życia Jezusa i Maryi, pozwolić, by jakaś scena, element, słowo rozważanej tajemnicy było obecne w każdym Zdrowaś Maryjo. Skupić się na wybranym słowie samej modlitwy Zdrowaś Maryjo i pozwolić, by to słowo dotykało naszego serca, uczuć, rozbrzmiewając na nowo w sercu, napawało je spokojem i błogością. Strzec słowa Bożego w czasie modlitwy, nie porzucając go, ale powracając do niego, kiedy pojawi się rozproszenie.