Święci Andrzej Świerad i Benedykt, żyjący w pierwszej połowie XI wieku, byli pustelnikami pochodzącymi z Polski, którzy wstąpili do benedyktyńskiego klasztoru św. Hipolita na górze Zabor koło Nitry (Wegry). Jako że modlitwa stanowi jeden z filarów reguły benedyktyńskiej, w dzisiejszej Ewangelii słyszymy słowa Jezusa na temat modlitwy. Każdy z nas może w słowach Jezusa zaleźć konkretne podpowiedzi co do formy i treści naszej modlitwy. Pozwólcie jednak, że w tym kontekście przywołam najczęstsze wymówki, których używamy, by wytłumaczyć się, dlaczego brakuje w naszym życiu modlitwy. Zestawienie jest subiektywne i każdy z nas może je skorygować czy rozszerzyć. Komentarz również jest subiektywny, do tego pełno w nim skrótów myślowych, ale pewnie każdy z nas może dopowiedzieć swoją uwagę.

Wymówka pierwsza: „Nie mam czasu na modlitwę”. Jakość modlitwy nie zależy jednak od ilości czasu jej poświęcanej, co raczej od stałości i wytrwałości oraz od zaangażowania serca. Jeśli jesteśmy przekonani, że Bóg jest ważny w naszym życiu, to znajdziemy czas na modlitwę. Wszak chodzi o spotkanie z naszym Ojcem. Od tego spotkania zależy w istocie jakość każdego innego spotkania w naszym życiu.

Wymówka druga: „Nie czuję modlitwy”. Modlitwa to nie kwestia „czucia”, które sprowadza się do uczucia zadowolenia z naszej modlitwy. Modlitwa nie jest celem samym w sobie, lecz stanowi przestrzeń naszego spotkania z Bogiem. A w przestrzeni modlitwy jest miejsca na tyle różnych uczuć wobec Boga: wdzięczności, uwielbienie, zachwytu, żalu, przeproszenia, skruchy, prośby, zawierzenia, adoracji, ufności – miłość ma tyle imion… A może najpierw musimy poczuć nasze życie, uświadomić sobie, co czujemy w danym momencie, by móc się modlić, wołać do Ojca jako Jego dzieci.

Wymówka trzecia: „Jestem zbyt zmęczony”. Pewnie najczęściej pojawia się ona wieczorem i jest całkowicie uzasadniona. Ale jeśli kogoś rzeczywiście kocham, to mimo zmęczenia będę starał się z nim/nią spotkać i znaleźć dla niego/niej czas. Więcej, dla ukochanej osoby będę chciał znaleźć ten najlepszy czas. Inna sprawa, że możemy modlić się naszym zmęczeniem, naszą pracą, naszym codziennym wysiłkiem. Modlitwa życiem.

Wymówka czwarta: „Nie wiem, jak się modlić”. Wspomniana wcześniej „modlitwa życiem” nie jest żadną abstrakcją. To modlitwa najpierw naszą obecnością – uświadamiamy sobie, że nasze życie toczy się w obecności Boga, że jest On przy nas cały czas ze swoją miłością, uważnością, troską, miłosierdziem. Wzbudzać w sobie wciąż na nowo świadomość tej Bożej obecności. Odkrywać Bożą obecność w tym, co dzieje się w ciągu dnia. Iść za uczuciami, które rodzą się w sercu: wdzięczności, radości, smutku, żalu, bezradności, słabości. Dzielić się tymi uczuciami z Bogiem. Sięgać po akty strzeliste – na swój użytek rozumiem je jako strzały słane do Boga – proste słowa: „Panie, zmiłuj się nade mną”; „Boże, wejrzyj ku wspomożeniu memu”; „Jezu cichy i pokornego serca uczyń serca nasze według serca swego”; „Jezu, ufam Tobie”; „Duchu Święty Boże, zmiłuj się nade mną” i wiele, wiele innych. Mówić z serca. Nie chodzi o mnogość słów – wystarczy przywołać imię „Jezus”, zwrócić się słowem „Ojcze” – i pozwolić im wybrzmiewać w naszym sercu przez powtarzanie ich, rozsmakowywanie się w nich, znajdywanie w nich ukojenia. „Każdy, kto wezwie imienia Pańskiego, będzie zbawiony” (Rz 10,13).

Wymówka piąta: „Ciągle się rozpraszam na modlitwie”. Nie możemy zapomnieć, że modlitwa to nie jest tylko nasze działanie. W kontekście rozproszeń na modlitwie wracam często do słów św. Pawła: „Podobnie także Duch przychodzi z pomocą naszej słabości. Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak, jak trzeba, sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami” (Rz 8,26). Może zamiast podążać za rozproszeniem, warto zwrócić swoją myśl do Ducha Świętego, by to On w nas wołał i modlił się. Może każdą modlitwę zaczynać od wołania do Ducha świętego, by był On obecny w naszym sercu, myślach, woli, słowach. A kiedy przyjdzie rozproszenie, nie iść za nim, nie panikować – może tak naprawdę to jest jakaś część naszego życia, jakaś konkretna sprawa, sytuacja, osoba, która odzywa się w trakcie modlitwy, bo potrzebuje Boga i Jego błogosławieństwa, bo potrzebuje oddania Bogu, by to On był jej Panem.

Dodam tylko jeszcze, że powyższe wymówki nie mają charakteru upomnienia. Raczej pokazują nam, ile jest w nas pragnienia modlitwy, ile jest przestrzeni w naszym życiu na modlitwę, ile jest możliwości pogłębienia naszej modlitwy.