Kolejny raz rozważamy słowa, w których Jezus zaprasza „utrudzonych i obciążonych” do przyjścia do siebie (w. 28), by „znaleźli ukojenie dla swoich dusz” (w. 29). Wcześniej tę Ewangelię rozważaliśmy 29 kwietnia, 19 czerwca i 5 lipca (można wrócić to tamtych rozważań). Dzisiaj zwróćmy uwagę na sposób, w jaki Jezus pragnie zaradzić naszemu utrudzeniu i obciążeniu.

Pierwsza rzecz – Jezus kieruje swoje zaproszenie do „wszystkich, którzy są utrudzeni i obciążeni”. Możemy być umęczeni pracą, obowiązkami domowymi, codzienną troską o rodzinę, chorobami i wieloma innymi rzeczami, które każdego dnia niesie życie. Jednakże nasze utrudzenie może pochodzić także od nas samych: bo wszystko chcemy zrobić sami, bo realizujemy wciąż nasze własne pomysły, bo podążamy za naszymi ambicjami. W świetle słów Jezusa możemy powiedzieć, że powodem naszego utrudzenia może być to, że nie realizujemy woli Bożej, lecz własną, która może być sprzeczna z Bożymi planami. Drogą wyjścia z utrudzenia jest wzięcie na siebie jarzma Jezusowej miłości.

Druga sprawa – Jezus nie obiecuje nam, że nie będziemy już więcej utrudzeniu i obciążeni. Proponuje nam zupełnie inne utrudzenie. Jest nim najpierw stawanie się Jego uczniami, do czego zachęca nas w słowach: „Uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokornego serca” (w. 29). Każda nauka, jeśli się w nią angażujemy, rodzi zmęczenie i utrudzenie. Bycie uczniem Jezusa buduje się przez wspólnotę życia z Jezusem, bycie z Nim, podążanie za Nim. Uczymy się Jezusowego stylu życia, który zawiera się w cichości i pokorze serca. Utrudzeniem jest też samo dźwiganie jarzma, nawet jeśli Jezus mówi tu o jarzmie w sensie przenośnym. Biorąc na siebie jarzmo Jezusowej miłości, nawet jeśli jest ono „słodkie i lekkie”, będziemy dźwigać ciężar miłości do konkretnych osób i samego Boga.

Ostatnia rzecz – jak „znaleźć ukojenie dla dusz naszych” (w. 29)? „Ukojenie” to przekład greckiego rzeczownika anapausis, sam zaś czasownik anapauo pojawia się w w. 28. Tam Jezus nas zapewnia: „przyjdźcie, […], a Ja was pokrzepię [dosłownie: dam ukojenie, wytchnienie]”). Odpoczynek zakładany rzeczownikiem anapausis może płynąć ze snu (por. Mt 26,45; Mk 14,41), mieć oparcie w zgromadzonym bogactwie (Łk 12,19), może wreszcie być wytchnieniem od pracy (Mk 6,31). Odpocznienia można szukać też w drugim człowieku – w Mt 12,43 i Łk 11,24 Jezus mówi o anapausis w człowieku, którego szukają duchy nieczyste. Widzimy zatem, że Jezus zachęcając do uczenia się od siebie i do brania na siebie Jego jarzma, zaprasza nas do znalezienia odpocznienia w Jego osobie. Jezus jako przestrzeń naszego wytchnienia, ukojenia, pokrzepienia. Pomyślmy w tym kontekście o możliwości spotkania z Jezusem w adoracji, w nawiedzeniu Najświętszego Sakramentu, w słowie Ewangelii, w modlitwie. Za każdym razem zanurzamy się w Jezusowej miłości. Jezus mówi wreszcie o swoim „cichym i pokornym sercu”, w którym znajdziemy odpocznienie dla naszej duszy. Nie chodzi tylko o schronienie się w Sercu Jezusa (oczywiście, to tylko metafora, ale jakże przemawiająca do naszej wyobraźni i dająca pokój naszym sercom) – jeszcze bardziej chodzi o bycie „cichego i pokornego serca”. W Sercu Jezusa możemy wyciszyć nasze emocje, znaleźć wytchnienie od galopujących w nas myśli, odnaleźć łagodność i cichość, odkryć wewnętrzną wolność płynącą z pokory.

Na koniec tylko jedno pytanie: czym jestem utrudzony i obciążony? I co z tym robię?