Módlmy się za naszych biskupów

W liturgii Kościoła wspominamy dzisiaj dwóch apostołów, o których Ewangelie mówią stosunkowo niewiele. Jest coś, co na pewno ich łączy. Szymon nosi przydomek „Gorliwy”, z greckiego zēlōtēs (w. 15), który zdradza, że sympatyzował z grupą Żydów zdecydowaną zbrojnie przeciwstawić się okupacji rzymskiej w Palestynie. Juda Tadeusz nie otrzymuje takiego przydomka w gronie Dwunastu, ale list, którego jest autorem – w Nowym Testamencie znajdziemy go tuż przed Apokalipsą – jest pełen ostrego, wyrazistego języka wzywającego do radykalnej postawy w obliczu wydarzeń zdających się zwiastować koniec czasów. Ktoś by mógł pomyśleć, że to patronowie na chwilę obecną, kiedy to – zacytuję jeden z wczorajszych komentarzy pod rozważaniem (świetna metafora, nawiasem mówiąc) – „cienie rzeczy przyszłych zaczynają powoli (albo nawet dość szybko) przybierać realne kształty tego co rzuca cień”. Myślę jednak, że wspomnienie tych dwóch apostołów właśnie dzisiaj jest raczej zaproszeniem do refleksji nad Kościołem. A dokładniej nad tą prawdą, którą wyznajemy w Credo podczas niedzielnej Eucharystii: „Wierzę w jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół”. Co to tak naprawdę znaczy, że „wierzymy w […] apostolski Kościół”? Może będzie nieco katechetycznie, ale to właśnie dzisiejsza Ewangelia o powołaniu Dwunastu będzie punktem wyjście i dojścia naszego rozważania. A odwołam się w nim kilka razy do myśli o. Raniero Cantalamessy z książki „Nasza wiara. Credo rozważane i wprowadzane w życie” (s. 262-276).

Stwierdzenie, że Kościół jest apostolski, oznacza, iż jest on zbudowany na „fundamencie” apostołów, którzy z kolei opierają się na Jezusie jako „kamieniu węgielnym”. Taki obraz Kościoła kreśli św. Paweł w Liście do Efezjan (2,19-21). Początek tej „budowli”, a więc i apostolskości Kościoła, zaczyna się od wybrania Dwunastu. Jezusowi nie chodzi tylko o stworzenie wokół siebie wąskiej grupy uczniów, którzy by mu towarzyszyli po ziemskich drogach życia. Staje się to jasne już po zmartwychwstaniu, kiedy to Jezus posyła swoich apostołów słowami: „Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie [dosł. czyńcie uczniami] wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28,18-20). Jezus posyła apostołów podobnie, jak On sam został posłany przez Ojca: „Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam” (J 20,21). Kościół pierwotny zrozumiał, że to posłanie nie kończy się wraz z śmiercią apostołów, lecz rozciąga się na ich następców. W Liście do Koryntian, napisanym pod koniec I wieku, papież św. Klemens – trzeci po św. Piotrze biskup Rzymu – stwierdza:

„Chrystus przychodzi zatem od Boga, Apostołowie zaś od Chrystusa. […] Nauczając po różnych krajach i miastach, spośród pierwocin [swojej pracy] wybierali ludzi wypróbowanych duchem i ustanawiali ich biskupami i diakonami dla przyszłych wierzących”. (42, 2.4; tłum. A. Świderkówna, Pierwsi świadkowie: pisma Ojców Apostolskich, s. 70)

To jest pierwsza wypowiedź na temat zasady „sukcesji apostolskiej”: Chrystus zostaje posłany przez Ojca, apostołowie – przez Chrystusa, biskupi – przez apostołów. Pisarze Kościoła pierwszych wieków (m.in. Ireneusz, Tertulian), nazywani „Ojcami Kościoła”, podkreślali, iż tylko Kościoły założone przez jakiegoś apostoła lub ich następcę mają prawo używać Pisma Świętego i uczyć właściwej doktryny.

O. Cantalamessa przestrzega przez sprowadzaniem sukcesji apostolskiej do kwestii czysto prawnej, do faktu bycia wyświęconym przez kogoś, kto ma kanoniczną władzę to uczynić. W sukcesji jest bowiem element duchowy, który polega na namaszczeniu Duchem Świętym, dzięki czemu wybrany biskup ma udział w prorockim, królewskim i kapłańskim namaszczeniu Jezusa. „Sam wybór kanoniczny zapewnia sukcesję apostolską, ale nie sukces apostolski! To gwarantuje dopiero namaszczenie Duchem Świętym” (s. 276).

Ta mocna uwaga o „sukcesie apostolskim” uświadamia, że nie można zatrzymać się na stwierdzeniu, iż Kościół jest apostolski wyłącznie w sensie bycia ufundowanym na apostołach. Kościół jest apostolski także w znaczeniu „posłania” przez Jezusa, by robić dalej to, co robili apostołowie. Ten wymiar apostolskości Kościoła wymaga dzisiaj odkrycia na nowo. Jak zauważa o. Cantalamessa, „nasza sytuacja znów stała się bliska położeniu apostołów: oni musieli głosić Ewangelię światu przedchrześcijańskiemu, my musimy głosić ją światu pochrześcijańskiemu” (s. 276).

Jezus wybiera Dwunastu w szczególnych okolicznościach: „na górze”, na której „trwał całą noc na modlitwie do Boga” (w. 12). Apostołowie potrzebowali tej modlitwy Jezusa. Także w godzinie próby, która przychodzi na nich, Jezus zapewnia ich podczas Ostatniej Wieczerzy o swojej modlitwie: „Szymonie, Szymonie, oto szatan domagał się, żeby was przesiać jak pszenicę; ale Ja prosiłem za tobą, żeby nie ustała twoja wiara. Ty ze swej strony utwierdzaj twoich braci” (Łk 22,31-32). Może zatem to jest też podpowiedź dla nas, byśmy w tym czasie niewątpliwie próby dla Kościoła apostolskiego, „będąc z” Jezusem, włączyli się w Jego modlitwę za apostołów i ich następców. Pomódlmy się dzisiaj za naszych biskupów, którzy w ramach Rady Stałej Konferencji Episkopatu Polski mają „rozeznawać aktualną sytuację w kraju” (Biuro Prasowe KEP). I pamiętajmy w modlitwie każdego dnia o naszym biskupie diecezjalnym Ryszardzie, biskupie pomocniczym Arkadiuszu i biskupie seniorze Piotrze, by „nie ustała ich wiara”, „idąc i głosząc Ewangelię” „w prawdzie i miłości”, ufni w „przyjście Królestwa Bożego”, co nam podpowiadają swoimi zawołaniami biskupimi.