Jezus wobec Prawa – z myślą nie tylko o politykach

Kolejny dzień, kiedy Ewangelię spróbujemy odczytać jako dialog Boga z naszą obecną sytuacją w Polsce. Tym razem rzecz o interpretowaniu prawa, odczytywaniu jego celów, budowania porządku prawnego. W Ewangelii Łukasza to już trzeci raz, jak dochodzi do zatargu Jezusa z faryzeuszami z powodu uzdrowienia w szabat (wcześniej w 6,6-11; 13,10-17). I kolejny raz Jezus odnosi się do Prawa Mojżeszowego, a precyzyjniej rabinicznych interpretacji przepisów regulujących spoczynek szabatowy. Przed nami lekcja z zakresu filozofii prawa, a dokładniej kwestii właściwego wypełnienia prawa. Lekcja w trzech odsłonach.

Odsłona pierwsza: zobaczyć najpierw człowieka, a nie widzieć tylko literę prawa. „A oto zjawił się przed Nim pewien człowiek chory na wodną puchlinę” (w. 2). Łukasz ewangelista jest z wykształcenia lekarzem, stąd też sięga po terminologię medyczną epoki klasycznej, by zdiagnozować pewnego mężczyznę, który zjawił się w szabat w domu przywódcy faryzeuszów. Scena jest ja najbardziej realna, gdyż zgodnie ze zwyczajami wschodnimi każdy mógł wejść, by przyglądać się ucztującym. W istocie jednak to Jezus przygląda się temu mężczyźnie i dostrzega jego poważną chorobę – wodną puchlinę, która objawiała się opuchnięciem ciała w wyniku gromadzenia się płynu obrzękowego w jamie opłucnej, otrzewnej lub osierdziu, co było spowodowane albo marskością wątroby albo ostrym bądź przewlekłym zapaleniem nerek (Mickiewicz, Ewangelia, II, s. 119-120). Sytuacja jest poważna, gdyż w starożytności była to choroba nieuleczalna i śmiertelna. Tylko Jezus dostrzega poważny stan tego chorego i podejmuje konkretne działanie na rzecz ratowania jego życia. Punktem wyjścia do działania Jezusa nie jest zachowanie Prawa dotyczącego szabatu, lecz zachowanie życie tego człowieka. Zresztą już za chwilę okaże się, że Jezus uzdrawiając go, nie naruszył spoczynku szabatowego, gdyż ani wypowiadanie słowa, ani dotknięcie drugiego człowieka nie były zabronione w szabat.

Odsłona druga: odkryć ducha prawa, a nie trzymać się wyłącznie litery prawa. „Czy wolno w szabat uzdrowić czy też nie?” (w. 3). Oczywiście, ktoś powie, że każde prawdo jest represyjne, ograniczające i naruszające wolność jednostki. Potrzeba jednak zauważyć, że pierwszorzędnym celem prawa jest służeniu ludzkiemu życiu, co podkreśla sam Jezus, mówiąc, że „szabat został ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu” (Mk 2,27). Wydawać by się mogło, że przykazanie o świętowaniu szabatu, szczególnie to w wersji zapisanej w Pwt 5,6-21, jest w tej kwestii jasne. Szabat miał być przeżywany nie tylko jako dzień powstrzymania się od pracy, lecz przede wszystkim jako dzień przeżywania na nowo daru wolności, który uczynił Bóg swemu ludowi wyprowadzając go z Egiptu (Pwt 5,15). Tym bardziej uzdrowienie chorego mężczyzny od choroby zagrażającej jego życiu było czynem wpisującym się w logikę Bożego daru wolności dla człowieka.

Odsłona trzecia: poszerzyć kontekst interpretowania prawa. Wobec milczenia faryzeuszów na pytanie, czy wolno uzdrowić w szabat, Jezus sięga po jedną z metod rabinicznej interpretacji Prawa, jaką jest zasada a minori ad maius, czyli wnioskowanie z z tego, co mniejsze, na to, co większe (Gadenz, Ewangelia, s. 306). W tym wypadku tym, co mniejsze, jest przypadek, kiedy w szabat „syn albo wół wpadnie do studni”, z której są „natychmiast wyciągani, nawet w dzień szabatu” (w. 5). Skoro w szabat można udzielić pomocy dziecku lub zwierzęciu, które znalazły się w niebezpieczeństwie śmierci, to tym bardziej należy pomóc choremu, którego choroba jest śmiertelna.

W obecnych protestach na ulicy już widać, że dobro dziecka poczętego jest zagrożone. Może więc warto przyjrzeć się Jezusowemu rozumieniu prawa do życia.