O szukaniu człowieka przez Boga

Obie dzisiejsze przypowieści kończą się informacją o radości pasterza i jego przyjaciół oraz kobiety i jej przyjaciółek, która zostaje następnie przeniesiona na Boga i Jego aniołów cieszących się z powodu nawróconego grzesznika (ww. 7.10). Podejmując ten trop, można uznać poszukiwanie zagubionej owcy i zapodzianej drachmy za metaforę Boga szukającego grzesznika. Jak zatem wygląda szukanie Boga?

Po pierwsze, Bóg nie godzi się z faktem zagubienia się przez kogokolwiek z ludzi. Będąc stworzonym przez Boga, człowiek jest chciany przez Niego, jest Jego własnością. Dlatego Bóg nigdy nie pogodzi się z utratą choćby jednej osoby. Ta stałość, a zarazem intensywność poszukiwania człowieka przez Boga (por. pytanie Boga w Rdz 3,9: „Adamie, gdzie jesteś?”), ostatecznie daje się poznać w Jezusie Chrystusie, w którym Bóg objawia się jako „Miłośnik” ludzkiego życia (por. Mdr 11,26).

Po drugie, dla Boga każdy człowiek jest ważny, jedyny i niepowtarzalny. Nawet gdy ktoś według ludzkich kryteriów nie zasługuje na uznanie i uwagę, wartość takiej osoby w oczach Boga jest absolutna, gdyż jest mierzona Bożą miłością. Swojej miłości Bóg nie odmawia nikomu.

Po trzecie, inicjatywa szukania pochodzi od Boga, który szuka grzesznika, „aż go znajdzie”. Paradoksalnie to Bóg pierwszy wychodzi w swojej miłości naprzeciw grzesznika, zanim ten jeszcze podejmie decyzję o powrocie. To zwrócenie się Boga do grzesznika (a więc w pewnym sensie nawrócenie Boga) otwiera grzesznikowi drogę nawrócenia. Działanie miłosiernego Boga objawione w osobie Jezusa Chrystusa gorszyło faryzeuszy i uczonych w Piśmie (por. w. 2), którzy oczekiwali, że królestwo Boże będzie wspólnotą wyłącznie sprawiedliwych, za jakich uważali siebie. Tymczasem miłosierdzie i przebaczenie ze strony Boga jest darem dla grzesznika, który zostaje uzdolniony do wejścia na drogę nawrócenia (gr. metanoia). To nawrócenie zawiera się przede wszystkim w „zmianie myślenia” pojednanego z Bogiem grzesznika, który przyjmuje perspektywę patrzenia, myślenia i działania Boga. Nowa staje się nie tylko jego relacja z Bogiem, ale również z siostrami i braćmi.

Po czwarte, Bóg objawia się we wspólnocie, która raduje się z Bożego przebaczenia. Radość z odnalezienia zagubionego grzesznika jest radością z odzyskanego, uratowanego życia. Ta radość Boga ma być udziałem całej wspólnoty, która na powrót jest pełna, kompletna.

W tym kontekście komentarza wymaga zdanie, którym Jezus podsumowuje swoją pierwszą przypowieść: „W niebie będzie większa radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia” (w. 7). Z tego zdania nie wynika, by Bóg wolał grzesznika od człowieka sprawiedliwego. Punktem odniesienia dla interpretowania tej Bożej radości musi być moment znalezienia, a więc ujrzenia zagubionej owcy, który wyzwala radość pasterza. „Bóg tu jak przypowieściowy właściciel raduje się z chwili nawrócenia grzesznika bardziej niż ze stanu sprawiedliwych” (A. Jankowski, Królestwo Boże w przypowieściach, s. 103). Być może w tym zdaniu należy widzieć również nutę ironii i polemiki z pierwotnymi adresatami tej przypowieści. Wszak to oni ‒ faryzeusze i uczeni w Piśmie ‒ uznają siebie za sprawiedliwych (por. Łk 18,9), uważając tym samym, że nie potrzebują uzdrowienia ani nawrócenia, które przynosi Jezus (por. Łk 5,32). Tymczasem tacy sprawiedliwi we własnym mniemaniu potrzebują nawrócenia, w którym rozpoznają prawdę o swoim grzechu, słabości i ubóstwie duchowym, a przez to otworzą się na miłość Chrystusa, który „przyszedł szukać i zbawić to, co zginęło” (Łk 19,10).

I na koniec dwa pytania. Czy pozwolę (pozwoliłem) się znaleźć Bogu? Czy dzielę radość Boga, który cieszy się z nawrócenia człowieka?