Pokusa instrumentalizowania Jezusa

Pierwszy raz w Ewangelii Marka uwaga zostaje przesunięta na uczniów Jezusa. Owszem, intencją pytających jest zakwestionowane statusu Jezusa jako nauczyciela, ale chcą to uczynić, pytając o uczniów Jezusa i ich nieprzestrzeganie postów, które były praktykowane przez uczniów Jana Chrzciciela i faryzeuszów (w. 18). Postawa uczniów Jezusa wywołuje zainteresowanie osobą Jezusa tych, którzy widzą ich życie. To pierwsze pytanie: czy ktoś, patrząc na nasze życie, zapyta się o osobę Jezusa, o naszą relację z Jezusem? W jakim stopniu nasze życie skłoni go do pytania o Jezusa?

Pytanie o post było w istocie pytaniem o sposób przeżywania relacji z Bogiem. Nie chodzi tylko o post, ale także o inne praktyki pobożnościowe, które są wyrazem naszej religijności. Pytanie: czego są wyrazem? Słowo „religia” wyprowadza się między innymi od łacińskiego czasownika religare – „wiązać, spajać”. Zatem praktyki te mają za zadanie budować naszą więź z Jezusem, mają ją wyrażać, mają innych przybliżać do Jezusa, dawać o Nim świadectwo. A nie przesłaniać osobę Jezusa, zakłamywać i zastępować Jego naukę, traktować Go magicznie i narzędziowo, zakładając, że Jego łaska jest zależna i determinowana naszymi praktykami pobożnościowymi. Jezus mówi o sobie jako „oblubieńcu”, zaś swoich uczniów nazywa „gośćmi weselnymi” (w. 19). Ten obraz przywołuje relację oblubieńczą między Bogiem i Izraelem, wielokrotnie podkreślaną przez proroków Starego Testamentu (por. Iz 54,5; Jr 2,2; Ez 16,8; Oz 2,21-22). Jeśli nasza relacja z Jezusem jest oblubieńcza, to znaczy, że na pierwszym miejscu powinna być osoba Jezusa, a nie praktyka, miłość do Niego, a nie troska o formę, skupienie na słowie Jezusa, a nie na prywatnych wizjach pobożnościowych, szukanie Jego obecności, a nie swoich emocji i wygody, upodabnianie się do Niego, a nie odwrotnie.

Uczniów Jezusa dotyka pokusa instrumentalizowania Jego osoby, na co zwraca Jezus uwagę dwoma obrazami: nowej łaty na ubraniu (w. 21) oraz młodego wina w bukłakach (w. 22). Nawiązują one do naszej relacji oblubieńczej z Jezusem – skoro uczta weselna, to i kwestia odpowiedniego ubrania gości weselnych oraz zaopatrzenia w wino. Oba obrazy są metaforami, które pokazują jako absurdalne pomysły łączenia przedmiotów określanych jako nowe i dobrej jakości (nowa łata, młode wino) z przedmiotami scharakteryzowanymi jako stare, zużyte i złej jakości (stare ubranie i stare bukłaki). Nie chodzi jednak o ocenę samych przedmiotów, lecz o sposób posługiwania się nimi: przyszywania materiału do ubrania oraz wlewania wina do bukłaków. To odkrywamy dwie pokusy narzędziowego traktowania Jezusa w naszej religijności.

Nowa łata na ubraniu – pokusa traktowania Jezusa jako „zapchaj dziury” albo „kwiatka u kożucha”. Ubranie w tej metaforze jako wyraz naszej pobożności, ale też naszego życia, sposobu myślenia. Po co nam Jezus? Metaforycznie – do przykrywania naszych braków, słabości, usprawiedliwiania naszych postaw i czynów, kreowania swojej wartości i poczucia moralnej wyższości, pałowania adwersarzy i inaczej myślących. Ta pokusa dotyka obie strony współczesnego sporu między tradycjonalistami i modernistami w Kościele i w świecie. 

Młode wino w bukłakach – pokusa marketingu. Po co nam Jezus? Do autopromocji, do sprzedawania innym swojej wizji człowieka, świata, Kościoła, Boga. Do walki ideologicznej, która potrzebuje Jezusa na sztandarach zarówno progresistów i liberałów, jak i integrystów i tradycjonalistów. Gdzieś w tym wszystkim traci się jakość „młodego wina”, bo ważniejsze stają się „bukłaki”, które albo wprost odwołują się do tego, co „stare”, a tym same lepsze, albo pośrednio, przywołując to, co „stare”, tyle że przypudrowane i przybrane w piórka nowości i atrakcyjności.

Miłość Jezusa jest wciąż ta sama, świeża i nowa. I na szczęście zawsze będzie „nową łatą”, która będzie rozrywała nasze stare-nowe myślenie i działanie. I zawsze będzie „młodym winem”, które nie pozwoli się zamknąć w naszych starych-nowych schematach i zachowaniach. Bo taka jest miłość Boga, który pragnie naszej miłości, naszego powrotu do pierwotnej miłości, naszego nawrócenia się na miłość Boga, a nie świata i tego, co jest na świecie (por. 1 J 2,15).