A jeśli słowo Boże wciąż nie wydaje owocu w naszym życiu…

Jeśli taka myśl się w nas pojawia, spójrzmy na nią z perspektywy dzisiejszej Ewangelii, a tym samym z perspektywy Chrystusa.

Przypowieść o zasiewie (ww. 26-29). Trzymając się wyjaśnienia wcześniejszej przypowieści o siewcy (ww. 14-20), możemy założyć, że siewcą jest sam Chrystus, ziarnem Jego słowo, zaś glebą nasze życie. Patrząc na siewcę, można odważyć się na wniosek, że Bóg głęboko wierzy i ufa zarówno ziarnu, jak i glebie. Jest pewny co do tego, że ziarno wykiełkuje i będzie harmonijne rosło aż do wykształcenia kłosa pełnego ziarna. Stąd spokojnie zasypia każdego dnia, zdając sobie sprawę z autonomii i witalności ziarna. Ufa również samej glebie, że ta ofiaruje mu swoją żyzność i płodność. Gleba uczyni to „sama z siebie” (w. 28) – grecki przysłówek automatē moglibyśmy tłumaczyć „w naturalny sposób, samoczynnie, ze swej natury” – stwarzając odpowiednie warunki dla wegetacji ziarna. Kiedy Jezus kieruje do nas swoje słowo, to mówi pełen ufności nie tylko w swoje słowo – wszak On sam jest Słowem, które jest Duchem i życiem (J 6,63). Jezus pokłada ufność także w nas, swoich słuchaczach, że otworzymy się na Jego słowo, przyjmiemy je w siebie, byśmy razem z nim, mocą słowa Bożego, wzrastali i dojrzewali do myśli, uczuć, słów i czynów, które staną Jego Ciałem, Ciałem Jezusa.

Przypowieść o ziarnku gorczycy (ww. 30-32). Spojrzenie Jezusa na to, co wielkie, różni się od naszych miar wielkości. Oto ziarnko gorczycy przez zasianiem w ziemię ma średnicę około 1,5 milimetra. Kiedy jednak wykiełkuje i wyrośnie, przekracza wysokość 1,8 metra, a może się zdarzyć, że sięgnie aż 4,5 metra wysokości. Ziarnem jest słowo Boże. Jezus nikomu nie odmawia swego słowa, nawet gdyby miało ono zostać przez nas nieusłyszane, odrzucone, podeptane, zmarnowane. Sieje obficie, mając świadomość, że jako słuchacze jesteśmy różni. Stąd taka różnorodność słowa Bożego w formie, treści, obrazach, emocjach, estetyce, retoryce. Może się zdarzyć, że jakieś słowo wypowiedziane przez Jezusa wpadnie w glebę naszego życia zupełnie przez nas niezauważone, bo uznane przez nas za mało ważne, mało interesujące, mało przemawiające. Słysząc je, nie zwróciliśmy na nie uwagi. Tymczasem to niepozorne słowo stanie się naszym „ziarnkiem gorczycy”, w którym zakorzeni się drzewo naszego życia, z którego będziemy czerpali siłę do wiary, nadziei i miłości, dzięki któremu sami staniemy się przestrzenią życia („gałęzią” z przypowieści) dla innych. Może warto dzisiaj odszukać w sobie te niezauważone przez nas, pominięte, niedocenione „ziarnka gorczycy” Bożego słowa. Może one czekają na nasze otwarcie. A może one już wydały obfity plon, tyle że my wciąż myślimy kategoriami ludzkiej wielkości, czekając na to „jedno, jedyne słowo”, które odmieni wszystko.

I zakończenie dnia, w którym Jezus mówił w przypowieściach (ww. 33-34). Jezus nie traktuje nas jak jakąś bezimienną masę. Mówi do nas w taki sposób, „w jaki (katchōs) możemy zrozumieć” (w. 33). Nawet gdy mamy wrażenie, że czegoś nie rozumiemy z tego słowa, Jezus jest dla nas, by „osobno objaśniać [nam] swoim uczniom wszystko” (w. 34). „Osobno” jest tłumaczeniem greckiego wyrażenia kat’ idian. To „osobno” w istocie niesie w sobie ideę bliskości, zażyłości, poufałości, która wynika z tożsamości, odmienności każdego z nas, z naszego idios, które odróżnia nas od innych. Może to jest ten owoc, którego Jezus oczekuje od każdego z nas – spotkania z nami, bliskości z nami, naszego pragnienia wspólnoty z Nim.