Jak otworzyć się na prawdę o zmartwychwstaniu?

Dzisiejsza Ewangelia nie tyle ma nas przekonać do prawdy o zmartwychwstaniu, co pomóc nam przeżywać naszą relację z Bogiem. Myślimy, że musimy zdobyć życie wieczne, zmartwychwstanie. A ono tymczasem jest nam podarowane w Jezusie Chrystusie, który zmartwychwstał jako pierwszy spośród umarłych. Nie tyle wiara w zmartwychwstanie, co wiara w Jezusa zmartwychwstałego. I to On zmienia całkowicie perspektywę naszego życia na ziemi. Także przez dzisiejszą Ewangelię. W tym kontekście kilka myśli, które są pretendując nie tyle do komentarza, co do podzielenia się moim rozumieniem tego tekstu.

Jesteśmy świadkami dyskusji Jezusa z saduceuszami, którzy nie wierzą w zmartwychwstanie umarłych i odrzucają egzystencją aniołów. I próbują ośmieszyć wiarę w zmartwychwstanie, sięgając po argumentum ad absurdum. Podają przypadek siedmiu braci, z których pierwszy umarł bezdzietny (ww. 28-33). Wówczas prawo lewiratu nakazywało jego braciom poślubić wdowę, by zapewnić mu potomstwo. I kolejno każdy z nich umierał przedwcześnie, do tego bezdzietnie. Po zmartwychwstaniu, zdaniem saduceuszów, będzie problem, bo jest nie do przyjęcia, by żona miała kilku mężów (to też paradoks, że kultura semicka pozwalała na sytuację odwrotną: mąż, który ma kilka żon). Absurdalność myślenia przeciwników Jezusa bierze się właśnie z powodu ograniczonego spojrzenia na ludzkie życie, które wyklucza możliwość istnienia świata duchowego, a tym samym możliwość innej egzystencji człowieka niż ta, którą poznał tutaj na ziemi.

Może trudno jest nam się do tego przyznać, ale często myślimy o zmartwychwstaniu na sposób ludzki, cielesny. Jakby przyszłe życie miało być kontynuacją obecnego. A nie będzie, mimo że biblijne obrazy życia po śmierci wciąż nawiązują do naszej ludzkiej rzeczywistości. Przede wszystkim do obrazu uczty, jak widzimy to chociażby w wielu przypowieściach Jezusa. Jezus sięga do języka metaforycznego (przenośnego), bo jako ludzie nie mamy wglądu w tę nową rzeczywistość, nie mamy narzędzi poznawczych, nie mamy odpowiedniego języka dla opisania życia zbawionych. Ten problem poznawczy jest też udziałem św. Pawła, jak widzimy to chociażby w jego Pierwszym Liście do Koryntian.

Do tego myślimy wycinkowo, zamykając się w historii swojego życia, co najwyżej jednego czy dwóch pokoleń wstecz. Tymczasem Jezus otwiera nas na spojrzenie, które sięga początków. W tym wypadku początków historii przymierza (w. 37). Bóg objawia się Mojżeszowi w płonącym krzewie jako „Bóg Abrahama, Bóg Izaaka i Bóg Jakuba” (Wj 3,6,15). Pan Bóg w ten sposób objawia się jako Ten, który ich stworzył, wszedł w ich historię i związał się z nimi przymierzem. Nie byłby prawdziwym Bogiem, gdyby opuścił ich w chwili śmierci. Dlaczego? Bo „nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych” (w. 38).

Nasze życie wynika z faktu, że Bóg jest życiem. Bóg jest Bogiem żywych, a nie umarłych. „Wszyscy bowiem dla Niego żyją” (w. 38). Bóg jest źródłem, ale i celem naszego życia, który nie kończy się wraz ze śmiercią.

Zmartwychwstanie stanowi problem poznawczy. Jezus mówi, iż „będąc uczestnikami zmartwychwstania, są równi aniołom i są dziećmi [dosł. synami] Bożymi” (w. 36). Łukasz ewangelista tworzy to nowe słowo, nieznane grece klasycznej: iangeli – „równi aniołom” – nie w sensie posiadania tej samej natury, co życia w królestwie Bożym na sposób aniołów, życia tak jak one w bliskości Boga, życia w obecności Boga. To będzie doświadczenie „bycia synami Boga”, czyli doświadczenia Bożej miłości taką, jaką ona jest.

Na czym opiera się nasza wiara w zmartwychwstanie? Dzisiejsza Ewangelia podprowadza nas pod myśl o Piśmie Świętym: wierzymy w zmartwychwstanie, bo tak mówi Pismo Święte. I taka jest też odpowiedź Jezusa, który w dyskusji z saduceuszami powołuje się na Pismo Święte. Jednak w rzeczywistości nasza wiara w zmartwychwstanie opiera się na wierze w Jezusa, na zaufaniu nie tylko słowu Jezusa, ale Jego życiu, Jego zmartwychwstaniu. Dzisiejsza Ewangelia nie tyle ma nas przekonać do wiary w zmartwychwstanie, co o wiele bardziej ma pomóc nam przeżywać tę prawdę w naszym życiu, w naszej codzienności. Możemy spojrzeć z ufnością w przyszłość, wierząc Jezusowi.